Bernard nowak w radio wnet 05-05-2023 r.
Audycja w Radio “Wnet” z dnia 04-05-2023 r. “Cytadela Warszawska i Droga Eliasza” – Co słychać?
Piotr Bobołowicz rozmawia z Bernardem Nowakiem o historii Wydawnictwa Test oraz o książkach wydanych przez Wydawnictwo Test.
Transkrypcja audycji:
Audycja „Co słychać?” Zapraszam Kaśka Adamiak. Co słychać? Zapytali Rabiego, a Rabi odpowiedział: a co ma być słychać? No właśnie, a co ma być słychać? Proszę państwa, teraz będzie mały suplement do zeszłotygodniowego stronniczego tygodnia i zapraszam serdecznie do wysłuchania rozmowy Piotra Bobołwicza z Bernardem Nowakiem byłym Prezesem Lubelskiego Stowarzyszenia Pisarzy.
P.B. Zacznę od takiego może naiwnego pytania lubi pan czytać?
B.N. Czytałem w dzieciństwie bardzo dużo i potem musiałem czytać na studiach też bardzo dużo z racji kierunku byłbym polonistyka, ale może to było obowiązek to lubiłem i dosyć lubię, przy czym ostatnio. Czytam raczej te rzeczy, które przychodzą do mnie do wydania w wydawnictwie i czytam je kilka razy siłą rzeczy. Zaś jeśli chodzi o czytanie, nie wiem prasy to raczej niewiele więcej w Internecie, a książki czytam te, które przeczytałem wcześniej i który może takiego układa się to tak kronikami klasyki. Książki, które mnie zainteresowały i które dzisiaj to widzę, że są w tym całym spektrum najważniejsze
P.B. Woli pan pisać książki czy czytać książki?
B.N. Czytanie jest poniekąd poniekąd łatwiejsze, bo to ktoś musiał się trudzić? Ale od jakiegoś czasu nie tyle że, że wolę, ale człowiek czuje taką taką presję, by. To, co zaczął Roz grzebał i czegoś zresztą sporo, żeby to dokończyć i w tym sensie wolę, muszę. Żeby czyli bez żadnego wynajęcia po prostu coś, gdy się zaczyna. No wypada to dokończyć, a nie zostawiać takiego bałaganu.
B.P. Jednak zaczął pan to rozgrzebywać. Zaczął pan pisać w pewnym momencie, dlaczego? Jak dlaczego się zaczyna pisać książki?
B.N. To dobre pytanie, wie pan mi się wydawało w młodości jeszcze na początku studiów, że będę się tym zajmował. Po tym wszystkim sprawy odeszły i zajmowałem się tylko czytaniem czytaniem, czytaniem. I ten okres trwał. Myślę, że 15 lat każda wolna chwila to było. To było czytanie, a samo pisanie zaczęło się dosyć późno i zaczęło się w związku z moimi działaniami podziemnymi, gdy zostały drukarzem i pracowałem jako drukarz w podziemiu, która to praca była dla mnie jakoś raczej niewystarczająca a nawet gorzej, miało się wrażenie, że wyjawiałająca, bo no cóż, jak każdą prawie, że mechaniczna robota, gdy pewien pewne napięcie związane z drukowaniem cały ten powiedzmy Rewolucyjno Konspiracyjno antuaż odpadł, to się zaczęło normalna, normalne chodzenie z roboty i wtedy uznałem, że to nie może być tak, że po tych 2 3 latach tak to mniej więcej było, że jakby dla mnie samego nic nie zostanie. I niestety zacząłem sobie szkicować scenki sytuacji. A potem je układać, poprawiać, myśleć i trwało to tak długo, aż się ułożyło w książkę, która ma tytuł „Cztery dni Łazarza” i która się ukazała w 90 roku w paryskiej kulturze. To był taki literacki debiut wynikający właśnie z tego, żeby nie dać się ogłupić robocie, a w dodatku robocie podziemnej.
P.B. Wydaje pan książki najpierw w podziemiu. Teraz oficjalnie, normalnie. A jaką książkę z tych, które Pan wydał, uważa Pan za najbardziej wartą tego wydania? Co jest takiego, co najbardziej, po co najbardziej Czytelnicy powinni sięgnąć?
B.N. A to są to są różne rzeczy. Powinni sięgnąć po sporo z tego co wydałem to raz, a dwa tych książek, które są warte wydania i polecenia, i które najbardziej pamiętam. No to jest kilka. Myśmy debiutowaliśmy jeszcze wtedy większą grupa, debiutowaliśmy książką Józefa Czapskiego „Na nieludzkiej Ziemi” drukowanej w podziemiu. Zszwanej na sposób podziemny. Cała sprawa tej technologii była to była podziemna, ale sprzedawaliśmy ją już m.in. na placu litewskim i w różnych małych księgarniach stawiało się je zresztą na bardzo dziwnych zasadach księgowościo-finansowych. I poszło, wtydy to był taki czas. To był rok 88, 89. Druga książka, czyli nasz takich debiut można powiedzieć tylko oficjalny. Była książka Jacka Trznadla „Hańba domowa”, więc to jest rzecz, która. No była i jest dla zrozumienia, szczególnie lat 50 i PRL-u bardzo ważna. Ta książka ukazała się też na takie dziennie zasadach, bo Myśmy wtedy zwracali się jeszcze do cenzury z Noskiem o zgodę na na druk cenzura nie wyraziła zgody i zakwestionowała 3 fragmenty w tym jednym fragment to był cały rozdział. Rozmowa ze Zbigniewem Herbertem. No i myśmy wytoczyli proces i w czasie trwania tego procesu, gdy wynik był jeszcze nieznany myśmy tę książkę oficjalnie w państwowej drukarni w Białymstoku wydrukowali pisząc na książce, że jest to zwiedzą, a bez zgody cenzury, więc to jest to była taka sytuacja hybrydowata. To jest Duma z książek, które od których zaczęliśmy. Po tym była książka Zbigniewa Herberta „Barbarzyńca w ogrodzie”, której też nie trzeba rekomendować, bo osoby czytające wiedzą o co chodzi. Po nim była książka Carla Mannhaima, „Ideologia i utopia” bardzo ciekawa, którą dzisiaj bym bardzo polecał. Bo będąca analizą właśnie tego fenomenu właściwie dziewiętnasto i dwudziestowieczne, jeszcze bardziej jakim jest ideologia, ten austriacki socjolog, naukowiec, żydowskiego pochodzenia pokazał, że to Wszystko zaczyna się od języka od tego, że w tyym spektrum, jakie nam podaje język w każdym słowie. Ze polityka i politycy w wybierają jeden, bardzo mówiąc bardzo skrócie, książka była czysta stron. Ja tutaj w 2 zdaniach chcę to zawrzeć. Otóż, że politycy z tego spektrum, jakie jakie słowo nam niesie, wybierają bardzo szczególny jeden aspekt sens tego słowa i wielu słów obrobionych opracowanych, wykastrowanych układa się w pewną całość. Która jest z gruntu fałszywa, ale która działa, bo słowa, bo ten sens jest tak dobrany i całość, że działa na nasze emocje i z tego względu chociażby by spojrzeć na dzisiejszą naszą rzeczywistość bardzo upolitycznioną książka jest warta przeczytania, bo pozwala czytelnikowi yy złapać dystans od rzeczywistości tej politycznej, więc to jest następna z takich książek. Potem był generał Anders „Bez ostatniego rozdziału”. Jest też książka, książka warta polecenia, która miała zresztą niż w Polsce. Myśmy byli pierwsi, miała w Polsce kilka wydań, późniejsze rzeczy Różności tam się ukazywały z tych ostatnio wydanych bardzo polecam Wszystko, co wyszło spod pióra Józefa Łoborowskiego.
P.B. Muszę przyznać, że to także jeden z moich ulubionych pisarzy, zresztą te książki Pana Wydawnictwa miałem okazję czytać przed nagraniem. Rozmawialiśmy o stosunku polityki literatury i widzę, że poniekąd do tematu udało się wrócić także w tej nagranej części rozmowy. Co jest dla pana ważniejsze polityka, czyli literatura?
B.N. Wie pan, polityka staje się coraz mniej ważna dla mnie oczywiście śledzę i wiem, co się dzieje na świecie, to za dużo powiedziane, ale w Europie czy w naszej części Europy. Mam świadomość, że to jest, że to są rzeczy, które choć przychodzą do nas. Jak mówi słynny powiedzenie, to one są bardzo szybko mijające i zmieniające się, ale co gorsza dla nas, to tak naprawdę mało czytelne, ponieważ wiadomości, które docierają, są wiadomościami spreparowanymi, przygotowanymi z jakąś intencją i celem. Nie mamy dostępu do źródeł i w tym sensie też patrzy się na politykę z pewnym dystansem, bo się wie, że to każdy, kto informacje przygotował. To jest właśnie przygotował, on jest, sprzedaje on on coś, czegoś od nas oczekuje, czegoś się spodziewa i to także to nakazuje by zachować dystans. A mówiąc bardzo brutalnie, a dokładnie przytaczając powiedzenie mojego kolegi, dzisiaj brzmi trochę zabawnie, ale wtedy byłem dla niej pełnym zaskoczeniem, gdy wybrano kardynała Wojtyłę na papieża i gdy wszyscy się bardzo się tym ze zrozumiałych względów i cieszyli, i egzoltowali, to On starał się ten fakt pomniejszyć nie dlatego, że nie wiedział kto Wojtyła i co zrobił co napisał, ale dlatego, że jakby z innej perspektywy patrzył na rzeczywistość na historię on się mnie wtedy spytał: Kto był papieżem w czasach Rabelais?
[francuski pisarz Francois Rabelais (1494-1553) admin]
Tak, to jest, że i papieży mijają ich dokonania jakoś tam mijają, a wielkie rzeczy w literaturze i w kulturze zostają i nie wszyscy wiemy, kto był papieżem za czasów Michała Anioła, prawda? Na szczęście był to mądry papież, który zlecił mu wykonanie fresków.
P.B. Jan Paweł 2 też zapisał się w historii literaturę. I to to za to pewnie też też jest jednak pamiętany i analizowany także przez studentów polonistyki.
B.N. Owszem, ale jakby to pytanie kolegi mojego było bardzo prowokacyjne, prawda? I? I potem można się z niego wycofywać różny sposób wyjaśniając, objaśniając przecież nie napisał wielu ważnych książek, nie tylko te literackie. Ale chodziło tutaj o tylko pewien aspekt, prawda tej tej sytuacji i i przecież nikt nie ma dzisiaj wątpliwości. On wtedy mi kolega yy. W październiku 78 roku nie mógł wiedzieć, co się stanie i jak ważne będzie to pontyfikat, więc więc jego pytanie było w jakiś sposób zasadne.
P.B. Czyli może jednak ta polityka, którą obserwujemy na codzień, która wydaje nam się tylko chwila? Nową przemijającą może jednak ma jakiś aspekt, czy może mieć aspekt ponadczasowy, tak jak literatura?
B.N. W przypadku niektórych polityków? Tak, ale jest też prezent polityczny, na który szkoda czasu, prawda? Wielkie postaci polityki. Oczywiście, że tak. Oczywiście, że tak. Ale nie tylko polityk kosmiczne też komentatorów. Myślę na przykład to. Aronie francuskim tym pisarzu, polityku czy politologów może bardziej działaczu, no sporo takich postaci, ale one są wielkie. Może nie przez to, że się angażowały w politykę tylko poprzez swój stosunek do i poprzez to, co zostawiły zapisane więc no oczywiście takie postacie też jak Kissinger, prawda i paru innych. Oni są ważni, bo oni. No i twórcami tych różnych trendów w polityce światowej i pozwalają lepiej zrozumieć współczesność czy historię, więc co do nich tak pełna zgoda.
P.B. I wracamy co do kwestii książek, bo to książki w pewnym sensie unieśmiertelniają ludzi.
B.N. Tak bułki także już dzisiaj nie, więc oczywiście tak. Pamiętam w zeszłym pomnik mniej, więc więc tak tu jest i i to tym przewagę ma książka nad wszystkimi innymi mediami, że zostaje utrwala unieśmiertelniają jak pisał Słowacki ta kartka wieki to będzie płakała Słowacki czy ten czy Mickiewicz? Chyba jednak Słowacki, bo to jest wieszcza najjaśniejsza chwała. Ale wie pan, w ogóle mamy szczęście, że należymy do kultury i idei chrześcijańskich, która wymyśliła książkę, a dokładnie mówiąc, księgę Biblię, od której potem się rzeczy. I, czyli też cały ten proces interpretacyjny. Interpretacyjny dopisywania uzupełniania na tym przecież powstało. Powstała nasza cywilizacja, potem z która strasznie przyspieszyła, gdy wynaleziono druk, bo jak nie i ktoś niedawno uzmysłowił daleka Azja nie mówi o Chinach, ale Filipiny, Wietnam i tak dalej to pomniejsze kraje one miały pecha i to pecha, który polega, na który ma jakby podłoży stricte materialne czy wręcz materiałowe? Oni zapisywali swoją historię i swoje dzieje i swoją literaturę na liściach czegoś nie nie pomnę. Co to było, jakieś palmy? i te liście miały do siebie to, że po 200 latach się rozpadały w proch i jakby zaczynali ciągle od nowa, a my mamy tę ciągłość, która pozwoliła rozwinąć cywilizację, także kulturę do poziomu nam znanego i Europa jest pod tym względem absolutnym fenomenem.
P.B. Czyli też pozwolę sobie na literacki Cytat, jesteśmy karłami stojącymi nami na gigantów z przeszłości.
B.N. Tak, tak, na pewno tak nie tynie się korzenie, lecz korzenie ciebie nie jak mówił Paweł Święty zresztą dosyć. No tak tak, mamy to szczęście, że że, że jesteśmy w procesie, prawda? Cały czas teraz ten proces szalenie przyspieszył przez nowe media, które są szalenie pomocne, choć też są producentem niezłego bałaganu. Jeśli kilka informacyjnego.
P.B. Wspomniał pan ebooki, czy jest to równorzędna forma książki? Równoprawna tak samo zasługująca na szacunek. Czy jednak książka? Elektroniczna ten tekst zapisany gdzieś w wirtualnej przestrzeni, nie jest tym samym co wydrukowane i zszyte strony.
B.N. Pyta pan człowieka w pewnym wieku i który ma coraz bardziej staroświeckie i poglądy i przyzwyczajenia. I jednak lubię mieć książkę w domu, na półce. Pomijam to, że wielu z książek nie znajdzie się w Internecie, nie wszystko jest w pdf. Ale sam fakt, że ma się w domu przedmiot i że to jest przedmiot zazwyczaj ładny, dobrze wykonany i że można go położyć, poczytać, poszukać to to jest inna relacja niż niż z ekranem komputera. Ja lubię mieć takich książek wokół siebie,
P.B. No tutaj na półkach ma pan całkiem sporo książek, nawet nie tylko kilka.
B.N. Tak no tak, ale to jest ułamek tego, co kiedyś miałem, co musiałem, czego musiałem się z różnych względów wyzbyć, zresztą z wielkim żalem bo kupowanie książek zaczęło się w moim przypadku, gdy byłem w liceum i mieszkałem na tak zwanej i to że zabitej dechami wiosce ale dosyć daleko od różnych centrów kulturalnych i wtedy napisałem do księgarni wysyłkowej taka funkcjonowała w Warszawie bodajże na ulicy Jasnej i zamówiłem stamtąd 3 moje pierwsze książki i to były, to była książka Alfreda Ligockiego o malarstwie współczesnym, o Ferdynandzie i jeszcze kimś i Picassie to była. To był Słownik poprawnej polszczyzny i Medytacje o życiu godziwym Tadeusza Kotarbińskiego. Wszystkie te książki przeczytałem, ale oczywiście nie sprostowałem żadnemu z wymagań, jakie w tej w tych książkach są zawarte.
P.B. Był Pan prezesem Lubelskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i zastanowiła mnie taka rzecz w statucie, bo przeglądałem dzisiaj statut i zastanawia mnie taka rzecz, Stowarzyszenie zrzesza pisarzy polskich, żeby zostać przyjętym, trzeba być autorem 2 wartościowych utworów literackich. A jak sklasyfikować wartościowy utwór literacki?
B.N. Jest w tym pewien problem, gdy się pamięta historię i gdy się pamięta, ile arcydzieł zostało odrzuconych i to czasem odrzuconych paradoksalnie przez ludzi, którzy ponieśli na literaturze znaleźć na przykład. Rzucił w poszukiwaniu straconego czasu Marcela Prousta, ale nie tylko on się tak literaturze przysłużył, więc tutaj zawsze gra rolę czynnik subiektywny. Dzisiaj grają rolę mass media, które potrafią mówić, czy nagłaśniają te czy inne tytuły i nazwiska. Zanim ci ludzie zdecydują się, czy zechcą wstąpić w szeregi jakiegoś związku, ale w samym związku to ma charakter tyle czy ta procedura jest pewna trochę biurokratyczna, a trochę jednak merytoryczna, bo jest Komisja kwalifikacyjna, w której zasiada bodajże 6 osób i ta Komisja zapoznaje się z tymi książkami wędrującymi. I z Głosując orzeka czy kandydata przyjmuje SPP w swoje szeregi czy też nie? I to są ludzie, którzy znają się jakoś na literaturze. Mam nadzieję, że że co najmniej równym stopniu całą rodzinę. No i takiego kandydata. Przyjmują w swoje szeregi.
P.B. To bez wymieniania konkretnych nazwisk i wszystkich z listy bestsellerów największej sieci prasy i książki w Polsce byśmy znaleźli w stowarzyszeniu jeżeliby chcieli wstąpić.
B.N. Myślę, że nie ponieważ jednak Stowarzyszenie Pisarzy Polskich pilnuje też poziomu literackiego. To jest jedno, ale też pilnuje, pilnuje pewnego kanonu wartości przyświecających. Piszącym czy bohaterom różnie to bywa a to z czym mamy do czynienia to jest w dużym stopniu produkcja komercyjna, gdzie dba się o coś innego niż o trochę idealistyczne, utopijne wartości, więc ty ci komercyjni myślę zresztą, że nie o to im chodzi i nastawiają się właśnie na komercję, na biznes i że oni nawet by nie składali swoich książek do oceny owej Komisji.
P.N. Czy jeszcze jakieś słowo dla naszych słuchaczy? Coś o książkach, o czytaniu, a może o pisaniu?
B.N. Powiedziano mi dzisiaj, że ostatnie badania wskazują na wzrost czytelności? Chyba tak, to są brzmi wśród młodych ludzi wśród licealistów i to jest bardzo pocieszające. Myślę, że ma w tym udział, także ma owe nas media radio bardziej może niż telewizja. I jakoś Internet i bardzo się cieszę, że Radio Wnet też trzyma u siebie jakiś kącik, enklawę, a może to jest większe miejsce? Nie wiem, nie zawsze słuchałem Radia wnet, gdzie się dobre książki poleca. Kiedyś to było szalenie popularne. Wiem, że wiele ludzi słuchało takich audycji. Dzisiaj chyba trochę mniej to dotyczy zresztą. innych rzeczy z obszaru kultury była taka audycja w latach 70. chyba jeszcze Jana Webera o muzyce klasycznej i wtedy bardzo wiele osób słuchało i tak samo jest z audycjami, które w sposób profesjonalny, merytoryczny, naprawdę podają informacje o książkach, toczą dyskusję wokół książek to bardzo, bardzo wciąga ludzi. Tym bardziej, gdy jest, są to obszary im mniej znane i gdy audycja dostarcza im pewnego kwantum zupełnie nowych wiadomości. Nie ma się co bać, że czytelnik i słuchacz tego nie zrozumie, że to do niego nie dotrze. Jest wręcz odwrotnie. Ten stopień trudności, gdy jest wyższy niż to, co codziennie otrzymuje, to tylko zaczepia. Zainteresuje to go zahacza i tego życzę Radiu Wnet, żeby się takie audycje na waszej częstotliwości ukazywały.
P.N. Dziękuję bardzo za rozmowę.
B.N. Dziękuję bardzo serdecznie. Pozdrawiam wszystkich słuchaczy.
To była rozmowa Piotra Bobołowicza z Bernardem Nowakiem, prezesem Lubelskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Źródło: Radio Wnet ==>