kalendarze wydawnicta test

Kalendarz na rok 2000

REPRINT Atlasu geograficznego ilustrowanego Królestwa Polskiego (1907) na podstawie najnowszych źródeł opracowany pod redakcją J. M. Bazewicza,
Wydawnictwo J. M. Bazewicza, Warszawa, Aleje Jerozolimskie No 25

Projekt kalendarza: Bernard Nowak, Marek Popielnicki
Wydawnictwo TEST i Lubelskie Towarzystwo Ziemskie Sp. z o.o., Lublin 1999

DO CZYTELNIKÓW:

 
Wyleć ptakiem z twego gniazda,
Miłać będzie taka jazda,
Spojrzeć z góry na twe ziemie…

Wincenty Pol
 
   Przystępując do wydawnictw: Przewodnika po Królestwie Polskiem, Mapy, Atlasu Geograficznego Królestwa Polskiego, a obecnie Spisu niezbędnego do Atlasu, mieliśmy na celu zainteresowanie szerszego koła rodaków krajem własnym, zachęcenie ich do poznania go i ukochania. Niejeden z czytelników po przeczytaniu słów powyższych wzruszy ramionami i powie: „Wszak znamy swój kraj, (tj. najbliższe okolice, w których mieszkamy) i kochamy go, bo tęsknimy do niego, gdziekolwiek się znajdziemy…”

  Ośmielmy się zaprzeczyć wielu, bardzo wielu panom, a braciom. Przede wszystkiem znajomość kraju nie ogranicza się na pewnej miejscowości, ale trzeba go znać cały, następnie ukochania kraju nie znamionuje tęsknota za nim, gdy tak corocznie, w najpiękniejszej porze, opuszczamy go i wyjeżdżamy dokąd kto może i woli. (…)

  Niejednemu zdaje się, że na poznanie własnego kraju zawsze będzie miał dosyć czasu, bo to przecież nasze, bliskie, nie ucieknie – a tymczasem wyjeżdża corocznie do Włoch, Szwajcaryi i innych zagranicznych uprzywilejowanych miejscowości, i patrzy za powrotem z politowaniem na tych, którzy musieli zostać „w tym smutnym kraju”. Jeśli Wincenty Pol, którego ojciec był Niemcem, a matka Francuzką, tak ukochał kraj w którym się urodził, tak wchłonął w siebie podania jego świetnej przeszłości – odczuwał jego potrzeby, cieszył się jego radością i cierpiał jego bólem, to jakże kochać i znać powinniśmy nasz kraj my rdzenni Polacy, których praszczury i dziadowie osłaniali kraj ten piersią i użyźniali go potem i krwią własną.

  Więc wczytuj się naprzód „młody orle” w opisy kraju i oznaczaj na karcie położenie wszystkich miejsc godniejszych uwagi, a potem „wyleć ptakiem z swego gniazda”, patrz, badaj i przyglądaj się uważnie, a przekonasz się, że kraj nasz nie jest „smutnym”. Przekonasz się że matka przyroda obdarzyła go również hojnie, jak inne kraje i dała mu wszystkiego po trosze, aby nie miał powodu zazdrościć sąsiadom. (…)

  Jest więc, jak się wyżej rzekło, wszystkiego po trosze – od matki przyrody. Trzeba tylko, aby dzieci przez nią wyposażone poznały swoje dziedzictwo, oceniły je i przyłożyły czynną rękę do jego upiększenia, do podniesienia urodzajności ziemi, przeprowadzenia i utrzymania dróg, do podniesienia oświaty ludu, zaszczepienia mu smaku estetycznego, a wtedy każdy gaik, każda drożyna obsadzona drzewkami, każda chatka czysta okolona ogródkiem, mile będzie pieścić oko i kraj ten, dla którego i w którym pracować się będzie, przestanie być „smutnym”, bo stanie się nam drogim właśnie z powodu włożonej weń pracy i starań.

  Poświęcamy więc wydawnictwa nasze zarówno tym, co znają, i kochają kraj, tym którzy chcą go poznać, jak i tym, którzy z dala od swoich, zapędzeni okolicznościami w „kraj daleki”, tęsknią latami całemi za nim, nie mając możności powrotu, aby te wydawnictwa były dla nich jakoby pozdrowieniem i uprzytomnieniem tego rodzinnego gniazda, które wypielęgnowywało ich dzieciństwo i dało im hart potrzebny do znoszenia ciężaru życia, jak na mężów przystało.

J. M. Bazewicz
Warszawa, w Marcu 1907 r.