Kościół i opozycja na Lubelszczyźnie w dokumentach SB 1971-1983
Kościół i opozycja na Lubelszczyźnie w dokumentach SB 1971-1983
Wybór dokumentów i Wstęp Maciej Sobieraj
Instytut Pamięci Narodowej
Komisja Ścigania Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu
Oddział w Lublinie, Lublin 2009
ss. 354, ISBN 978-83-60464-77-9
Publikacja przygotowana
w ramach prac naukowo-badawczych
Biura Udostępniania i Archiwizowania Dokumentów
Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Lublinie
Recenzenci: Bartłomiej Noszczak, Rafał Wnuk
Ilustracje ze zbiorów Oddziału Lubelskiego IPN,
Anny Samolińskiej i Macieja Sobieraja
Opr. komputerowe okładki: Magdalena Śladecka
Projekt typograficzny: Andrzej Brodziak
Redakcja: Bernard Nowak, Krzysztof Busse
Skład i łamanie: Bernard Nowak
Redakcja techniczna i opr. komputerowe: Wojciech Olech
Indeks: Dominik Sobieraj
Korekta: Ewa Łoś, Wojciech Kujawa
Ze WSTĘPU: (…) Prezentowane wydawnictwo źródłowe powstawało na marginesie mojej pracy merytorycznej w referacie gromadzenia, opracowania i obsługi magazynów Oddziałowego Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów w Lublinie. Jego zamysł zrodził się, kiedy kilka lat temu zostałem członkiem zespołu przygotowującego materiały źródłowe do publikacji w ramach planu badawczego, którego celem było ukazanie metod działań skierowanych przeciwko Kościołowi rzymskokatolickiemu i innym grupom wyznaniowym. Pokłosiem tej pracy była publikacja źródłowa pt. Metody pracy operacyjnej aparatu bezpieczeństwa wobec kościołów i związków wyznaniowych 1945-1989, pod red. A. Dziuroka (Warszawa 2004).
Szczególne podziękowanie należy się Bartłomiejowi Noszczakowi z Biura Edukacji Publicznej IPN w Warszawie, który podjął się trudu zrecenzowania publikacji. Wyrazy wdzięczności składam także moim Koleżankom i Kolegom z referatu udostępniania, którzy służyli mi wszelką pomocą i wskazywali na interesujące materiały. Osobne podziękowanie należy się także Koleżankom z lubelskiego Biura Edukacji Publicznej za okazaną pomoc w edycji tej publikacji.
Przedkładana Czytelnikowi książka jest pierwszą publikacją, której wydawcą jest lubelski oddział IPN, przy współpracy Wydawnictwa Test. Chciałbym tu podziękować obydwu dyrektorom, w osobach Jacka Weltera i Bernarda Nowaka, za zaangażowanie w trud wydania tej książki.
Maciej Sobieraj
W tle: winiety pisma SPOTKANIA – NIEZALEŻNE PISMO MŁODYCH KATOLIKÓW Warszawa-Kraków-Lublin,
z przełomu lat 70. i 80. XX w. (projektował i drukował z własnych szablonów Jan Krzysztof Wasilewski);
collage i kompozycja: Magdalena Śladecka
Przyjaciołom ze środowiska Spotkań, którzy zainicjowali na Lubelszczyźnie jawną działalność opozycji antykomunistycznej w latach siedemdziesiątych XX wieku
oraz tym niezłomnym kapłanom, którzy wspierali nas duchowo, dając świadectwo wielkości Kościoła w nocy totalitarnego zniewolenia – MS
Lata siedemdziesiąte XX w. mają we współczesnych dziejach znaczenie szczególne. Dotyczy to nie tylko Polski, ale całego bloku państw zwanych [przez ówczesną propagandę] na wyrost krajami demokracji ludowej. Pleonazm, którego użyto w tej językowej zbitce, okazał się proroczy, bowiem wkrótce lud – nie tylko proletariat – miał rzeczywiście zażądać wmawianych mu propagandowo praw. Dzięki temu można dziś bez żadnej przesady powiedzieć, iż właśnie te lata były początkiem końca systemu komunistycznego.
(…)
[W Polsce] istniał Kościół, niepodlegający władzy z Warszawy czy Moskwy. Właśnie Kościół, pisany zarówno z dużej jak i małej litery, był przez lata, a więc także wówczas, głównym fundamentem względnych swobód. W nim zawsze by strawestować słowa Jana Pawła II o Częstochowie byliśmy wolni. Ale była też i inna, jedyna od Łaby poczynając, a na Kamczatce kończąc, wolna od socjalistycznych miazmatów instytucja. Funkcjonował choć spychany na margines, to jednak z uporem prowadzący naukową i dydaktyczną działalność Katolicki Uniwersytet Lubelski. Jego rola była wówczas tyleż cicha, co niewidoczna. Nie budowano na Uniwersytecie opozycji o charakterze politycznym, bo ani to było wskazane, ani potrzebne. Uczono w KUL opozycyjności głębszej i jakby mimo woli poprzez wolną od ideologii naukę. Wszczepiano ją młodym ludziom, wskazując w miarę pewne drogi dochodzenia do prawdy, oparte o solidną metodologię i historyczną perspektywę. W systemie opartym na kłamstwie to zupełnie wystarczało.
(…)
W kraju opanowanym przez dyktaturę kłamstwa studenci KUL byli odbierani jak ludzie z innej troszkę planety.
(…)
Początek lat siedemdziesiątych to aktywizacja studentów KUL, którzy trafili na tę uczelnię w latach 1969-1971 i bardzo szybko podjęli działania o charakterze opozycyjnym oraz równoległe z nimi uderzenie SB w lubelskie środowisko Ruchu. Wśród nich szczególną rolę odegrał Bogdan Borusewicz, który został studentem historii w 1970 r. i szybko zaangażował się w działalność Koła Naukowego Historyk ów Studentów KUL. Spotkał tu kolegów podobnie myślących jak on: Janusza Krupskiego, Piotra Jeglińskiego, Janusza Bazydłę, Ilonę Lesik, Jana Stepka, Macieja Sobieraja, Eugeniusza Niebelskiego, Janusza Droba, Waldemara Wichrowskiego, Józefa Lewickiego, Krzysztofa Gęburę, nieco później Mariana Piłkę, żywo zainteresowanych historią współczesną, biorących udział w ogólnopolskich studenckich sesjach naukowych. (…) Do grona studentów historii dołączyli studenci z historii sztuki: Paweł Nowacki, Jan Krzysztof Wasilewski, Wit Karol Wojtowicz, Michał Zulauf [członek zespołu Teatru Leszka Mądzika] i przybyła po studiach na Uniwersytecie Warszawskim młoda asystentka Bożena Wronikowska także studenci polonistyki: Stefan Szaciłowski, Zdzisaw Bradel, Krzysztof Paczuski oraz Jan Krzemiński z filologii klasycznej, ponadto studenci filozofii: Magdalena Górska, Wojciech Samoliński i Anna Żórawska.
(…)
Należy pamiętać, że specyfiką studiów na KUL, zwłaszcza historycznych, była możliwość uzyskiwania wiedzy nieocenzurowanej, zaś wykładowcami byli często historycy mający w swojej biografii służbę w Armii Krajowej (Jerzy Kłoczowski, Zygmunt Sułowski, Adam Stanowski, Władysław Rostocki, Władysław Bartoszewski, Zdzisław Szpakowski) lub po wojnie działalność w katolickich stowarzyszeniach, zwalczanych intensywnie przez UB, a potem SB (Adam Stanowski, Jan Ziółek, Krzysztof Kozłowski). Żywa wymiana myśli na wykładach, seminariach i w bardziej kameralnych warunkach w Kole Historyków, a także na prywatnych spotkaniach, była znakomitą szkołą dla młodych ludzi wchodzących w dorosłe życie. Była swego rodzaju sztafetą pokoleniową, która na każdej zmianie nabierała nieco innych barw, ale czerpała z doświadczeń poprzedników. Niektórzy, jak Adam Stanowski, Zdzisław Szpakowski, Andrzej Paluchowski, Adam Konderak, Maria Wrzeszcz, Janusz Bazydło aktywnie włączyli się w działalność opozycyjną także w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, przy życzliwej akceptacji wielu starszych profesorów, co wcale nie oznacza, że wszystkim się to podobało. Uważano, że dobro katolickiej Uczelni jest ważniejsze, zaś każde niezadowolenie władz może skutkować restrykcjami. Lepszy był więc kompromis, by nie powiedzieć oportunizm niż działalność na rzecz niepodległości kraju. Trzeba podkreślić, że większość aktywnie angażujących się w działalność antykomunistyczną młodych ludzi miało tę świadomość, ale też przeświadczenie, że jest pewna granica kompromisu. Przykładem może być sprzeciw wobec prób zainstalowania na KUL Socjalistycznego Związku Studentów Polskich [SZSP] w 1973 r. oraz aktywne włączenie się studentów i niektórych pracowników naukowych w protest przeciwko zmianom w konstytucji w 1976 r.
(…)
[Nic dziwnego, że właśnie w KUL-owskim kręgu] zawiązało się środowisko Spotkań, nazwane tak od wydawanego poza cenzurą niezależnego pisma młodych katolików, którego pierwszy numer ukazał się jesienią 1977 r. Z tego kręgu pochodzili także członkowie ROPCiO oraz KPN. Ludzie Spotkań po wydarzeniach czerwcowych w 1976 r. powielali Biuletyn KOR i zorganizowali druk pierwszych trzech numerów literackiego periodyku Zapis, który dał początek Nieocenzurowanej (później Niezależnej) Oficynie Wydawniczej. (…)
Maciej Sobieraj, ze Wstępu
Niżej – wyimki i cytaty z papierów SB z przedstawianej publikacji – z krótkimi komentarzami (A.D. 2014)
od jednego z 2,5 tysiąca studiujących na KUL w początkach lat ’70. XX w., późniejszego uczestnika działań,
dzięki którym ukazywało się poza zasięgiem cenzury lubelskie pismo „Spotkania”.
Jesień 1971 r.: właśnie rozpocząłem studia na Wydziale Teologii Katolickiej KUL. Ponieważ odpadłem na egzaminach wstępnych na Historię Sztuki (15 osób na jedno miejsce), zapisałem się na teologię (nie było limitu, pierwszy rok wystartował z wykładami w auli, coś koło 250 głów, głównie „nieprzystosowani” chłopcy; można było się po takim zaczepieniu później starać o przeniesienia czy o tzw. eksternę, a przede wszystkim miało się odroczenie od wojska). A od razu można było szerzej odetchnąć! Bezpieka czuła pismo nosem…: „Rozpoznanie operacyjne środowiska KUL pozwala na stwierdzenie, iż i na tym odcinku spotykamy się z przejawami dywersji ideowo-politycznej krajów imperialistycznych”. (…) „Najbardziej jaskrawym przykładem powiązań dywersyjnych osoby z KUL było udzielenie wywiadu przedstawicielowi rozgłośni RWE w Londynie przez dr. Łukasza Czumę, który przedstawił nieobiektywnie i złośliwie sytuację KUL i katolików w PRL. Zrealizowanie sprawy o kryptonimie =Ruch= wykazało jednocześnie, że postawa w/w i zachowanie się poza granicami kraju na gruncie polskim przejawiło się przynależnością wymienionego do tajnego związku o charakterze antypaństwowym o dosyć poważnym zasięgu. Ten przykład wskazuje więc, że niezbyt odległa jest droga niektórych od nieformalnych sympatii dla ośrodków antypolskich do przejścia do czynnych działań o charakterze antypaństwowym” (notatka służbowa Wydz. IV KWMO w Lublinie). Szybko się okazało, że ta droga rzeczywiście była nieodległa. Bo niepodległa…
Właśnie wtedy na KUL pojawili się wszyscy wspominani wyżej przez Macieja Sobieraja – i jeszcze wiele innych „niepokornych” osób. Do tej pory środowisko KUL „jako całość kontrolowane” było w ramach sprawy obiektowej o krypt. =Ciemnogród= (działania operacyjne poprzez dziewięciu pracowników naukowych). Tylu zwerbowali – ale już ze studentami był większy kłopot… Rok później SB musiała jeszcze rozszerzyć pole swoich działań. „Sprawa =Ulung= założona została na środowisko studenckie związane z ruchem hippies” – otóż na KUL zaczęli studia Rysiek Terlecki („Pies”), Krzysiek Kownacki („Profesor”), Franek Kaptur… I inni, choćby Henio Wójcik („Globay”) czy Jerzy Lakutowicz („Żółtek”). Sytuacja dla SB musiała być trudna, bo domagali się od swojej góry, by „stopniowo zmniejszać liczbę studentów świeckich poprzez ograniczanie limitów przyjęć na filozofię i humanistykę oraz zbadać możliwość ograniczenia, nielimitowanych obecnie przyjęć studentów świeckich na teologię”. To ostatnie im się udało, furtka przez Teologię została szczelnie zamknięta (nowy limit – 20 osób rocznie) – ale te kilkaset „elementów” już tam było. Tworzyliśmy dość niewdzięczne do penetracji, słabo przenikalne środowisko – długowłosi, kolorowi, rozdyskutowani, antysocjalistyczni, z „nieformalnymi sympatiami” i wielką ochotą na „czynne działania o charakterze antypaństwowym”. SB, czując czym to się może skończyć, alarmistycznie postulowała: „Nie pozwalać na rozwijanie nowych kierunków kształcenia, w tym tworzenia przybudówek kształcenia (np. Studium redaktorskie dla studentów i pracowników KUL-u)”. Tu nie odnieśli sukcesu – wielu z nas skończyło Studium Edytorskie, zdobywając od p. Adamskiego, kierownika Małej Poligrafii KUL (takiej offsetowej uczelnianej powielarni), cenną wiedzę o tajnikach działalności wydawniczej. I tak zostałem redaktorem… (cdn)
Jan Krzysztof Wasilewski
Niżej – wyimki i cytaty z papierów SB z przedstawianej publikacji – z krótkimi komentarzami (A.D. 2014)
od jednego z 2,5 tysiąca studiujących na KUL w początkach lat ’70. XX w., późniejszego uczestnika działań,
dzięki którym ukazywało się poza zasięgiem cenzury lubelskie pismo „Spotkania”.
Jesień 1971 r.: właśnie rozpocząłem studia na Wydziale Teologii Katolickiej KUL. Ponieważ odpadłem na egzaminach wstępnych na Historię Sztuki (15 osób na jedno miejsce), zapisałem się na teologię (nie było limitu, pierwszy rok wystartował z wykładami w auli, coś koło 250 głów, głównie „nieprzystosowani” chłopcy; można było się po takim zaczepieniu później starać o przeniesienia czy o tzw. eksternę, a przede wszystkim miało się odroczenie od wojska). A od razu można było szerzej odetchnąć! Bezpieka czuła pismo nosem…: „Rozpoznanie operacyjne środowiska KUL pozwala na stwierdzenie, iż i na tym odcinku spotykamy się z przejawami dywersji ideowo-politycznej krajów imperialistycznych”. (…) „Najbardziej jaskrawym przykładem powiązań dywersyjnych osoby z KUL było udzielenie wywiadu przedstawicielowi rozgłośni RWE w Londynie przez dr. Łukasza Czumę, który przedstawił nieobiektywnie i złośliwie sytuację KUL i katolików w PRL. Zrealizowanie sprawy o kryptonimie =Ruch= wykazało jednocześnie, że postawa w/w i zachowanie się poza granicami kraju na gruncie polskim przejawiło się przynależnością wymienionego do tajnego związku o charakterze antypaństwowym o dosyć poważnym zasięgu. Ten przykład wskazuje więc, że niezbyt odległa jest droga niektórych od nieformalnych sympatii dla ośrodków antypolskich do przejścia do czynnych działań o charakterze antypaństwowym” (notatka służbowa Wydz. IV KWMO w Lublinie). Szybko się okazało, że ta droga rzeczywiście była nieodległa. Bo niepodległa…
Właśnie wtedy na KUL pojawili się wszyscy wspominani wyżej przez Macieja Sobieraja – i jeszcze wiele innych „niepokornych” osób. Do tej pory środowisko KUL „jako całość kontrolowane” było w ramach sprawy obiektowej o krypt. =Ciemnogród= (działania operacyjne poprzez dziewięciu pracowników naukowych). Tylu zwerbowali – ale już ze studentami był większy kłopot… Rok później SB musiała jeszcze rozszerzyć pole swoich działań. „Sprawa =Ulung= założona została na środowisko studenckie związane z ruchem hippies” – otóż na KUL zaczęli studia Rysiek Terlecki („Pies”), Krzysiek Kownacki („Profesor”), Franek Kaptur… I inni, choćby Henio Wójcik („Globay”) czy Jerzy Lakutowicz („Żółtek”). Sytuacja dla SB musiała być trudna, bo domagali się od swojej góry, by „stopniowo zmniejszać liczbę studentów świeckich poprzez ograniczanie limitów przyjęć na filozofię i humanistykę oraz zbadać możliwość ograniczenia, nielimitowanych obecnie przyjęć studentów świeckich na teologię”. To ostatnie im się udało, furtka przez Teologię została szczelnie zamknięta (nowy limit – 20 osób rocznie) – ale te kilkaset „elementów” już tam było. Tworzyliśmy dość niewdzięczne do penetracji, słabo przenikalne środowisko – długowłosi, kolorowi, rozdyskutowani, antysocjalistyczni, z „nieformalnymi sympatiami” i wielką ochotą na „czynne działania o charakterze antypaństwowym”. SB, czując czym to się może skończyć, alarmistycznie postulowała: „Nie pozwalać na rozwijanie nowych kierunków kształcenia, w tym tworzenia przybudówek kształcenia (np. Studium redaktorskie dla studentów i pracowników KUL-u)”. Tu nie odnieśli sukcesu – wielu z nas skończyło Studium Edytorskie, zdobywając od p. Adamskiego, kierownika Małej Poligrafii KUL (takiej offsetowej uczelnianej powielarni), cenną wiedzę o tajnikach działalności wydawniczej. I tak zostałem redaktorem… (cdn)
Jan Krzysztof Wasilewsk
Ta kiepska fotka znajdowała się w pierwotnej wersji książki jako ilustracja historii „Spotkań” z podpisem:
„pokój biurowy przedstawicielstwa środowiska Spotkań oraz Editions Spotkania w Paryżu przy alei Jean Moulin 64
w latach 1979-1990″. Ostatecznie w druku się nie znalazła, i może dobrze – ten podpis jest jak żywcem wyjęty z akt!
To jest pokój-gabinet w paryskim mieszkaniu Janka Stepka w Paryżu, robię korektę, jego żona Ilonka przyniosła mi kawę
i cyknęła zdjęcie; jest jesień roku 1987… jkw