Rytmy abo wiersze polskie
Tytuł: „Rytmy abo wiersze polskie”
Autor: Mikołaj Sęp-Szarzyński
Wydawnictwo TEST, Lublin 1996
ss. 112, ISBN 83-7038-056-5
Posłowie: Jan Błoński
Opis
Tytuł: „Rytmy abo wiersze polskie”
Autor: Mikołaj Sęp-Szarzyński
Wydawnictwo TEST, Lublin 1996
ss. 112, ISBN 83-7038-056-5
Posłowie: Jan Błoński
Opracowanie graficzne: Jan Lebenstein, Marek Popielnicki
Projekt okładki i redakcja tomu: Bernard Nowak
Skład komputerowy i korekta: „Bez Erraty” Bernard Nowak
Nota bibliograficzna:
teksty zamieszczone w niniejszym tomie oparte zostały na opracowanym przez prof. Juliana Krzyżanowskiego wydaniu z 1972 roku (Biblioteka Narodowa, Seria I, Nr 118). Z tego wydania zaczerpnięto – częściowo zmodyfikowane – przypisy do utworów.
Wydawca
* Posłowie: Miejsce Sępa w polskiej liryce XVI wieku
Fragment książki „Mikołaj Sęp-Szarzyński a początki polskiego baroku”, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1967,
s. 256-260. Wydawca serdecznie dziękuje Panu Janowi Błońskiemu za łaskawe wyrażenie zgody na przedruk.
*
Aby zrozumieć Szarzyńskiego, niepotrzebne wydaje się odwołanie do tradycji średniowiecznej, przyćmionej przez renesans, lecz obecnej pod uczoną kulturą elity. Oczywiście, w całej Europie, we Włoszech nawet, odrodzenie przyswajało – w większym lub mniejszym stopniu – luźne składniki poprzedniej kultury. Wszędzie też – na niższych poziomach kulturalnych – trwała średniowieczna tradycja: we Francji na przykład wystawiano dalej misteria, w prowincjonalnych zaś kościołach czerpano ciągle hojnie z dziedzictwa gotyku. Im okolica była bardziej zacofana, tym też gotyk miał twardsze życie: dowodem zdumiewająca architektura bretońska, gdzie średniowiecze i barok podają sobie niemal ręce – poprzez renesansowe formuły, ludowo uproszczone, a więc „uśredniowiecznione”. „Żywe jeszcze i przyswajalne cząsteczki wieku poprzedniego mogły zostać porwane falą humanizmu i przeniesione nawet dalej […] Czyżby więc renesans wracał [w baroku] ku swoim źródłom? […] czy też raczej nastąpiło wtargnięcie nowej wrażliwości, która – podejmując dawne formy – rozwijała je w klimacie własnym i tak je do swoich celów dostosowywała, że stały się nowe?” (J. Rousset, La littérature de l’age baroque en France, Paris 1960, s. 90.). Można, rozważając jeden po drugim gotyckie elementy baroku, wykazać, że pełniły one zupełnie nowe funkcje, wchodząc w skład całości podporządkowanej odmiennym regułom i zorganizowanej wedle zasad kompozycyjnych, będących znowuż przekształceniem wzorców renesansowych – przekształceniem tak radykalnym, że dowodzącym okrzepnięcia kolejnego stylu. Trwanie średniowiecza w polskim XVI wieku wydaje się oczywistością; pamiętać jednak należy, że „bardziej średniowieczny” był lud, małe miasteczka, odległe prowincje (Mazowsze, Litwa); i że, przeciwnie, pierwsi pisarze baroku, manieryzmu, kontrreformacji – jeśli tylko byli wykształceni – w najmniejszym stopniu nie szukali inspiracji w przeszłości, którą dalej uważali za barbarzyńską: prezentowali się jako „prawdziwi” humaniści, nie tylko laudatores temporis acti. Co, oczywiście, nie przeszkadzało im w przyswajaniu poszczególnych motywów późnego gotyku (np. natręctwo śmierci istotnie przypominało późne średniowiecze). Amalgamatom sprzyjała kulturalna młodość: pojęcie czystości stylu, wzajemnego i koniecznego związku wszystkich składników dzieła – nie było jeszcze silnie ugruntowane. Tak więc w rzeźbach Jana Michałowicza z Urzędowa „motywy obcego pochodzenia były […] stosowane ze szczególną bezceremonialnością i swobodą, na jaką by się nie zdobył żaden artysta obcy; a nadto pojawiały się w nich motywy gotyckie miejscowego pochodzenia”. Michałowicz, choć podchodził tylko pod manieryzm, łamał bez skrupułów reguły jednolitości i smaku, których pilnie – i zapewne bez trudu – przestrzegał starszy Padovano. Nikt jednak nie zaprzeczy, iż rama i kanon, w którym Michałowicz tworzył, były pochodzenia renesansowego.
Już przez to, że Sęp wciągnięty był w wielki proces przemian religijnych, nie mógł przypominać ludzi średniowiecza: reformacja, nawet odrzucona, pozostawiała ślad niezatarty. Ale zwłaszcza wychowanie, wykształcenie Szarzyńskiego były wyraźnie humanistyczne. Pełno w jego wierszach dowodów erudycji; napomknień z Horacego, Boetiusa, Antologii greckiej; adaptacji wreszcie, czy z Martialisa i Ausoniusa, czy z nowołacińskiego epigramatu (Vitalis), czy z Psałterza, co mogłoby wskazywać na protestanckie przyzwyczajenia. Łacina wreszcie Sępa była całkowicie renesansowa. Budulec, materiał wierszy nie różnił się, przynajmniej początkowo, od odrodzeniowych, co widać przez porównanie z Kochanowskim. Szarzyński surowiec jeszcze oczyszczał i ograniczał obrazowanie, sprowadzone do kosmicznych archetypów i emblematów moralnych; tworzył poezję nie tylko uczoną, ale wręcz – jeśli wolno powiedzieć – abstrakcyjną: dostępną wykształconym grę religijnych i literackich znaków. Lecz te znaki (obojętne zewnętrznemu światu) odsyłały do duszy człowieka: jeśli początkiem, punktem wyjścia była renesansowa medytacja nad Fortuną (Pieśni II, VIII) i „męstwem” – virtus (Pieśni IV, V, VI), to oba te pojęcia zostały uzewnętrznione i utożsamione bądź z grzechem, bądź z chrześcijańską pobożnością. Materia poetycka „Rytmów”, oscylująca między pojęciem a uczuciem, pozwalała zobaczyć w Sępie to „filozofa” (czy raczej teologa), to znowuż – pamiętnikarza i analistę własnej psychiki, własnego wewnętrznego życia: poezja to osobista i nieosobista jednocześnie, zależnie od punktu, z jakiego spojrzeć. Renesansowy kanon literacki spożytkowany więc tu został dla tach – czy w całym Rzymie ówczesnym – zobaczył on, jak wielu jego rówieśników, dziedzica renesansowego spadku, opiekuna prawdziwego humanizmu. Zawiły splot zmian literackich, artystycznych z religijnymi – zmian, których oczywiście nie wolno utożsamiać – proponował Sępowi wzorce, określane dziś czasem jako „manierystyczne”: trudno je dobrze zrozumieć, nie mając w pamięci rozszczepienia odrodzeniowego ideału, ewolucji i wygaśnięcia petrarkizmu, wahania literatury – i całej sztuki – między surowością a bujnością, ascetyzmem i dekoracyjnością, formalnym wyrafinowaniem a cielesną świeżością i swobodą. Szarzyński umiał te inspiracje wrażliwie wyczuć i samodzielnie je przekształcił i rozwinął: jego poezja stanowi więc – w ostatecznym rachunku – całość spoistą i oryginalną, chociaż stosunkowo w polskiej literaturze osamotnioną: owoc najgłębiej osobistego doświadczenia i zarazem – dokument rozumienia i współuczestnictwa w europejskim procesie kulturalnym.
Jan Błoński
Gwasze Jana Lebensteina do tomu Mikołaja Sęp-Szarzyńskiego:
„Rytmy abo wiersze polskie”
Jan Lebenstein urodził się w Polsce w 1930 roku w Brześciu Litewskim – zmarł w roku 1999 w Krakowie w wieku zaledwie 69 lat.
Malarz, grafik; studiował na warszawskiej ASP. Wcześniej, w połowie lat 50. XX w., stworzył cykl „figur”, wizerunków człowieka budowanych na osi symetrii obrazu, sztywnych i hieratycznych („Figura w szarym wnętrzu”, „Figury na osi”); po wyjeździe za granicę maluje serię obrazów określaną jako „Bestiarium”: komponowane wzdłuż horyzontalnej linii płócien zwierzęta oraz ludzkie stwory o psich, kocich, krowich, końskich lub oślich głowach, często o cechach przedpotopowych; te jego prace, mające stanowić apokaliptyczną wizję zezwierzęconego świata, są pełne ekspresji, niekiedy groteskowe, o bardzo bogatej fakturze i zredukowanej kolorystyce. Od 1959 r. w Paryżu. Już w tymże roku otrzymał Grand Prix na I Biennale Młodych w Paryżu, zaraz potem (1961 r.) – wystawa indywidualna w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Paryżu.; w latach 1976-1989 tworzy gwasze i pastele („Porwanie Europy”, „Łódź Charona”), zajmuje się ilustracją książkową (m.in. do „Księgi Hioba”, „Apokalipsy św. Jana”, „Folwarku zwierzęcego” G. Orwella). W roku 1990 powrócił do malarstwa olejnego, podejmując tematykę klasyczną („Pergamon I”). Zyskał światową sławę i takież uznanie.
Informacje dodatkowe
Autor | |
---|---|
Rok wydania: |
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.