Utajone w oddechu
Tytuł: „Utajone w oddechu.” Wiersze wybrane
Autor: Jacek Trznadel, Utajone w oddechu. Wiersze wybrane
Wydawnictwo Test, Lublin 2003
ss. 458, ISBN 83-7038-066-2, EAN 97-883-7038-066-3
Opis
Tytuł: „Utajone w oddechu.” Wiersze wybrane
Autor: Jacek Trznadel, Utajone w oddechu. Wiersze wybrane
Wydawnictwo Test, Lublin 2003
ss. 458, ISBN 83-7038-066-2, EAN 97-883-7038-066-3
Wydanie pierwsze: 1994
Zbiór „Utajone w oddechu” zawiera wiersze wybrane z wcześniej wydanych tomów: „Dzikie gęsi”, „Podróże darmowe”, „Więcej niż można mieć”, „Rana”, „Gdzie indziej” i „Wyjście”
Od autora:
Książka jest wyborem mojej poezji ze wszystkich okresów. Wiersze zostały ułożone w sposób szczególny – od utworów ostatnich do pierwszych. Znaczy to po prostu – od dzisiaj do źródeł.
Wybór został dokonany z sześciu wydanych przeze mnie zbiorów. Oto one, w tym właśnie, odwrotnym porządku:
Dzikie gęsi, 1997
Podróże darmowe, 1991
Więcej niż można mieć, 1979
Rana, 1974
Gdzie indziej, 1971
Wyjście, 1964
Do wierszy z poszczególnych zbiorów włączono kilka ineditów, powstałych w tym samym czasie. Wyłączono, prócz drobnych utworów, kilka dużych tekstów, którym należy się osobna książka, m.in. „Traktaty: Fotografia” oraz „Zegar” (z tomu „Gdzie indziej”); Sens nieciągły (z tomu „Więcej niż można mieć”), a także tekst „Księga morderców”, Kultura, Paryż 1985, nr 4. Nie włączono także grupy wierszy „polskich”, m.in. o stanie wojennym, z nie wydanego tomu „Powracająca w snach”.
Książka nie zawiera moich przekładów poetyckich. Tłumaczyłem przede wszystkim poetów francuskich, to m.in. François Villon, Aloysius Bertrand (Gaspard de la nuit – tekst integralny), Paul Verlaine, Stéphane Mallarmé (Un coup des dés), Oscar Milosz (Elegies), Henri Michaux, Louis Aragon (Chambres), Francis Ponge (Parti pris des choses). W swojej książce „Spojrzeć na Eurydykę” (Kraków 2003) zamieściłem także przekład dotąd nie tłumaczonych rosyjskich wierszy Leśmiana.
Jacek Trznadel
Chirurg w labiryncie snów
Jacek Trznadel, Utajone w oddechu. Wiersze wybrane, Wydawnictwo TEST, Lublin 2003
Urodzony w 1930 roku Jacek Trznadel znany jest szerszej publiczności literackiej głównie jako autor Hańby domowej – tomu rozmów z pisarzami o uwikłaniu środowisk twórczych lat pięćdziesiątych w stalinizm. Zwłaszcza opublikowana w tej książce rozmowa ze Zbigniewem Herbertem wywołała swego czasu ożywioną dyskusję, ugruntowując podział polskich elit na dwa obozy: przeciwników i zwolenników „grubej kreski” w kulturze. Sporą popularność zyskały też prace o tematyce katyńskiej: szkice historyczne „Powrót rozstrzelanej armii” oraz tom opowiadań „Z popiołu czy wstaniesz?” Między innymi za sprawą tych publikacji Trznadel stał się w zbiorowej świadomości kimś w rodzaju narodowego superprokuratora, walczącego o zachowanie pamięci historycznej, sporządzenie „rachunku krzywd” i osądzenie winnych. Jedynie bardziej wyrobieni czytelnicy wciąż postrzegają go jako tłumacza literatury francuskiej, jurora Nagrody im. Józefa Mackiewicza, a przede wszystkim wybitnego historyka i krytyka literatury, autora monografii „Twórczość Leśmiana” i „Czytanie Norwida” oraz zbiorów szkiców, w których prokuratorska pasja wraca niekiedy w historycznoliterackim kostiumie: „Róże trzecie”, „Polski Hamlet”, „Ocalenie tragizmu” czy „Spojrzeć na Eurydykę”. Nawet wśród polonistów stosunkowo mało znana jest natomiast twórczość poetycka Trznadla. Szkoda, bo jest to poezja rzadkiej urody, wyróżniająca się tonem na tle liryki ostatniego półwiecza i obfitująca w obrazy, które na długo zapadają w pamięć.
Z myślą o tych, którzy chcieliby się o tym przekonać, lubelskie Wydawnictwo Test opublikowało niedawno tom wierszy wybranych Trznadla, zatytułowany „Utajone w oddechu”. Otwierają go teksty późne, kończą wczesne, zgodnie z wyrażoną w nocie odautorskiej intencją umożliwienia czytelnikowi dotarcia do źródeł. Już pierwszy (chronologicznie ostatni) przedrukowany w książce tom – „Dzikie gęsi” z 1996 roku – wprowadza nas w charakterystyczną dla tej poezji oniryczną aurę. Nawiązując do rzymskiej miary ludności, tom nosi podtytuł „centuria snów” i składa się ze stu próz poetyckich poprzedzonych swoistym „prologiem”, w którym życie ludzkie przyrównano do drogi przez labirynt. Bohater wiersza rozwija kłębek nici, cierpliwie postępując w głąb ciemności, ale kres tej podróży okazuje się początkiem nowej – tym razem ku utraconemu dzieciństwu. Tajemnica życia pozostaje nieuchwytna. Nie wyjaśnią jej także kolejne, hermetyczne sny, pełne podobnie odrealnionych obrazów i bogatej symboliki śródziemnomorskiej. Wszystkie je łączy motyw śmierci, a ściślej dialogu żywych z umarłymi. Trznadel mistrzowsko łączy tu groteskę z powagą, swobodną ekspresję wyobraźni z niezwykłą wprost precyzją narracji. Bohater tych utworów porusza się w labiryncie snów niczym chirurg ze skalpelem w dłoni. Jego rozpoznania są jak „złote gwoździe”, przebijające amorficzność świata: „Tylko sen otwiera rzeczywistość, bez niego jawa składa się z samych słów. A słowa, jak cienie, znikają, gdy nastaje ciemność. Wtedy dusze, jak dzikie gęsi, muszą odlecieć z pieczary”.
Nie tylko w otwierającym książkę tomie widać wpływy literatury francuskiej, gdzie proza poetycka ma dużo większe tradycje niż w Polsce. Ale Trznadel chętnie sięga też do innych źródeł. Biblia, Platon, Rilke, Słowacki, Mickiewicz, Norwid, Leśmian, Herbert, gdzieś w tle „Maria” Malczewskiego – to jedynie część tropów historycznoliterackich, które można by tu wskazać. Jednak jest w tej poezji coś więcej niż udane popisy erudycji. Labirynt tekstów odpowiada labiryntowi życia, a podróż przez jego korytarze, choć nie wyjaśnia tajemnicy, pozostawia jednak jakąś „ciemną wiedzę o istnieniu”, jakby powiedział Jarosław Marek Rymkiewicz. Trznadel wydaje się wiernym uczniem tych poetów przeszłości, którzy zamiast udowadniać własne tezy, próbowali choćby dotknąć niemożliwej do zwerbalizowania grozy życia. W jego wierszach egzystencjalna ciemność zawsze zestawiana jest sugestywnie z kruchością ludzkiego bytowania „pod słońcem”. W efekcie otrzymujemy oryginalną, czystą lirykę, próbującą dotrzeć do tego, co „utajone w oddechu”. Aż dziw, że ta maksymalistyczna postawa nie doczekała się, jak dotąd, znaczącego echa w podręcznikach literatury.
Przez wybór wierszy Trznadla przewijają się, oczywiście, bardzo różne motywy. Obok delikatnych, „prywatnych” jakby zapisków, często osadzonych w metafizycznym „kosmosie natury”, znajdziemy tu także utwory odnoszące się do zbiorowej tragedii historycznej, jak choćby ten gorzki, ale wzruszający zarazem wiersz „NKWD szuka tajemnicy” z tomu „Podróże darmowe” (1991):
umarli ze Spoon River
przychodzili po trochu
na cmentarne walne zgromadzenie
umarłych z Katynia
pochłonęła masowo
i szybko
ta sama zaraza
opancerzony ołów
wdzierał się z tyłu do mózgu
szukał ukrytej tajemnicy
życia i myśli
pamięci i uczuć
rozczarowany wychodził czołem
dziesiątki tysięcy doświadczeń
śledztwa NKWD
z takim samym wynikiem
ciało spada do dołu
a tajemnicy polskiej duszy
znaczifsa nie naszli.
Jednak motywy snu i śmierci towarzyszą nam w tej podróży już do końca (a raczej do początku).
A sny się wymkną przez drzwi uchylone
ku chłodom nocy, co nie śpi, a czeka,
tam anioł smutny bierze je w obronę
choć drży mu senna kamienna powieka
– czytamy w pięknym, rymowanym liryku „Piosenka o snach”, przywodzącym na myśl poezję świętej pamięci Pawła Hertza, także chyba nie dość docenionego dziś poety. W twórczości Trznadla znika granica między życiem, snem i światem umarłych, a utworzona w ten sposób całość staje się labiryntem, w którym mieszka niewiedza. Nic dziwnego, że książkę kończą takie oto słowa „Elegii jedenastej” z tomu „Wyjście” (1964):
jak się zaczęło tak się i kończy
i płynie rzeka ręce w niej zanurzasz
i noga z niej wystaje twa śmieszna i woła
i jest drżenie wszystkich możliwości
pod niebem w grudce ziemi życia
w przeniknięciu oczu i ust wiatrem
śniegiem i piaskiem lub miłością
nie wiesz.
Podróż dobiegła końca i – jak w życiu – zaczyna się od nowa.
Wojciech Wencel, Nowe Państwo, 7/2004, dział Literatura
Spis rzeczy:
Informacje dodatkowe
Rok wydania: | |
---|---|
Autor |
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.