Wiersze – K. Lubomirski

wydawnictwo_test_logo_1Tytuł:   “Wiersze”
Autor:  Karl Lubomirski
ISBN: 83-7038-152-9, 978-8370381523

Wydawnictwo Test, Lublin 1992
Przekład: Wojciech Kunicki

GUARANTEED SAFE CHECKOUT
  • Karta Visa
  • MasterCard
  • American Express
  • Karta Discover
  • PayPal
Rok wydania:

Autor

SKU: 978-8370381523 Kategorie: , Tag: GTIN: 9788370381523

Opis

Karl Lubomirski-wiersze okladkaTytuł:   “Wiersze”
Autor:  Karl Lubomirski
ISBN: 83-7038-152-9, 978-8370381523
Wydawnictwo Test, Lublin 1992
Przekład: W
ojciech Kunicki

wydawnictwo_test_logo_1

O autorze:

Pierwodruk: „Stańczyk. Pismo konserwatystów i liberałów”, nr 30 (1997).

Karl Lubomirski urodził się 8 sierpnia 1938 w tyrolskim Solbad Hall. Po kądzieli jest potomkiem znanej polskiej rodziny arystokratycznej – jego dziadek był od 1911 roku architektem miejskim w Innsbrucku. Poeta mieszka już od lat w Lombardii (w okolicach Mediolanu). Pisze w języku niemieckim. Lubomirski wydał od roku 1973 kilka tomów wierszy i prozy (przy czym twórczość prozatorska datuje się raczej na lata 90). W języku polskim ukazał się w lubelskim wydawnictwie TEST tomik Wiersze/Gedichte (1992), dwa fragmenty prozatorskie ukazały się w tomie zbiorowym Labirynt fałszerstw (Wrocław 1994). Wiersze Lubomirskiego charakteryzuje przede wszystkim zwięzłość a zarazem przystępność, co jest istotne w dobie poezji hermetycznej. Są to aforyzmy ujęte w karby pięknego języka, stanowiące swoiste okna, które otwierają się na te sfery, jakich w naszej codzienności raczej nie dostrzegamy. Ta prostota (skrywająca takie skomplikowanie jak słynne dwuwiersze Anioła Ślązaka) przekonuje czytelnika o fakcie, iż nie wielkie systemy filozoficzne, ale proste zwykłe gesty decydować mogą o ostrości naszego wzroku i o zaistnieniu takich kategorii jak współczucie, wrażliwość na to, co większe od nas, hierarchiczne, piękniejsze. Liryka Lubomirskiego była przekładana na kilkanaście języków, w tym ukazały się osobne tomy w przekładzie na polski, francuski, włoski. Tłumacz Lubomirskiego, Wojciech Kunicki prezentuje kilkanaście takich okien na codzienność wybranych przez Tomasza Gabisia z opublikowanych w latach 90. tomów poetyckich Lubomirskiego.

Karl Lubomirski in Innsbruck 2016 Foto: © Georg Fuhrmann
Karl Lubomirski in Innsbruck 2016 Foto: © Georg Fuhrmann

Wiersze:

TONĄĆ
Jak statek
ale z rufą
ku słońcuSZCZĘŚCIE
To jasne oko
świeżość strumienia
bezsilność pocałunku
błękit nieba
i trzepot serca
w twej jasnej ręceGDY JUŻ NIE WIESZ CO POCZĄĆ
myśl o ptakach w śniegu
o rybach w sieci
o szczudłach
myśl o oczach
HomeraŻYCIE
Jemioła
w drzewie śmierciPRZY KOPYCIE BOJOWEGO RUMAKA
rój motyli
(z chińskiego)ZIMĄ
ścinają drzewa
zimą
gdy śpiąŻYCZENIE NA TEN DZIEŃ
Kawałek chleba
dobre słowo
i szczypta zdumieniaOŚLEPŁEŚ
mój dniu
ale w twych oczodołach
śpi
jaśmin

WOJNA
Wszystko wyliczą komputery
Poza miłosierdziem

GÓRY TRYDENTU
Spoczywają
jak wielkie zwierzęta
co każdej godziny podnieść się mogą
odejść
by znaleźć dla siebie pasterza
wśród synów słońca

NIE WIESZ
Nie wiesz
czym są kwiaty
to aniołów ślady
kochane dziecko
gdy opuszczają ziemie

BLUŹNIERSTWO
Cisza pszenicy
złamany kłos.
Ale ręce nieba
z szumem szybują do góry
między skowronkami
rzucają lustrzaną siekierę słońca
na wiatr w morzu
które pęka

MY II
Jesteśmy iskrami
Jakiegoś światła

WIERSZE
Klucze do mojej celi

POETA
Ptak
nad płonącym lasem

SŁOWA
Pod srebrnym pługiem słów
Rosną pola milczenia

CEDR
Tysiąc lat
otulonych
w ptasi śpiewDRZEWO NA TYLNYM PODWÓRZU
Kwitniesz
co zrobiłem
dla
ciebieDRZEWA WIELKOMIEJSKIE
Skazane
na rozkwitJAK DŁUGO SZUKAŁEM
Aż go wreszcie znalazłem
śpiącego
we fiołkuDALEKA DROGA
Do serca Boga
Kto tylko rusza
Już tam jestRAZ DO ROKU
zstępują Aniołowie z nieba
a jako że drzewa
nie potrafią płakać
kwitnąNA KRAWĘDZI DROGI BŁĘKITNY KWIAT
zatem niebo nie jest już samotneCO WIEDZĄ MOTYLE
o rozkwitaniu kamieni

NIEBO BŁĄKAŁO SIĘ BEZ OJCZYZNY
póki nie znalazło twych oczu

TY
Jaskółka
w mej katedrze

EURDYKA
Jasno unosi się pieśń
z nocy fletni

TRZEBA CZĘŚCIEJ ROZMAWIAĆ ZE STOKROTKAMI
z cedrami
z wielkimi jasnymi rzeczami
Trzeba głaskać stare bramy
jak głaszcze się czoła starców
nie pytając

RADOŚĆ ŻYCIA
Zamiast co dzień
co tydzień
myśleć o samobójstwie

PANIE
Naucz mnie modlitwy
co nagnie Twą wolę

VEDUTA AGRY
Ciche karawany światła
siadają u stóp wieczoru
Bezgłośnie wschodzi ostatni psalm
skalnej nocy

Kapitel słońca
się rozsypuje
(Dla Brunona Nardiniego)

ARKADIA
Góry szepczą sobie wzajem błękitne słowa
o wieczności
wiatru dłoń sokolnika
rzuca parę orłów za morza
pozłotą uderza dziki owies przez doliny
w cienie późnych klonów.
Na szmaragdowym piasku gdzieś
konają białe rybyPRZEJAZD
Chmury
uskrzydlonego popiołem morza.Miedzy jaśminem gwiazd
Sierp księżycaMORZA
Kielichy
w gwiezdnych dłoniachNOMADZI
Dokąd idą czarne kobiety
w czarnych sukniach
przez wypalone pola
dokądRÓŻA
Na twej jedynej kolumnie
spoczywa słońce
całeSTARZEC
Cicho tu
mimo bliskich samolotów,
bawiących się dzieci.
Cicho tu
tylko słychać spadające gwiazdy
nocąLIPIEC WIELKIEGO MIASTA
W kurzu zmaga się ptak
dziób we krwi
o słońce.
Szum ciężkich wozów
zagłusza opadanie kwiecia lipy
co pokrywa umierającego

PIĘKNA
Piękna jesteś dziewczyno
w błękitnej sukience
tam
na krawędzi słońca
między wiciokrzewem a księżycem
piękna jesteś, dziewczyno
a motyl twoich warg
nie spoczywa daremnie

PTAKI
Ptakami jesteśmy
Wykarmieni czasem
Do naszego
odlotu

PRZYTUL
Przytul dziecko do serca
zanim zwiędnie

GDY
Gdy Bóg dotknie ziemię
rośnie serce matki.

JAK TO JEST
Jak to jest
że małe życie
skrywa miłość
by wypełnić świat

MAGNOLIE
Znów stoją
przyboczna straż nieba.
W kwietnej dłoni
cykady ostatnie rozmowy
z inną
zbierając zegary katedr
jakbyśmy wieczni byli

ŚWIATŁO KSIĘZYCA
Puste jezioro
śpiew skowronka waży się na gładź
i spada

Informacje dodatkowe

Rok wydania:

Autor

Opinie

Na razie nie ma opinii o produkcie.

Napisz pierwszą opinię o „Wiersze – K. Lubomirski”

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pięć × 1 =