Autor:          Władysław Anders
Tytuł:           Bez ostatniego rozdziału”
Podtytuł: Wspomnienia z lat 1939-1946
Wydawnictwo Test, Lublin 1992
ss. 512, ISBN 83-7038-168-5
Wydanie pierwsze krajowe

 

 

bez_ostatniego_rozdzialu Anders

WSTĘP DO WYDANIA KRAJOWEGO:

  W sierpniu 1992 roku minęła setna rocznica urodzin generała Andersa. Nie danym mu było doczekać dnia, w którym Polska stała się znowu wolna. Służył jej całe swoje życie: jako żołnierz w obu wojnach światowych i przywódca emigracji niepodległościowej przez wiele lat na uchodźstwie.

  Myślę o moim zmarłym dwadzieścia dwa lata temu mężu z szacunkiem dla jego postawy życiowej i osiągnięć w służbie dla Kraju. Historia oceni właściwie jego działalność na emigracji w latach powojennych, gdy stał się symbolem niezawisłości dla wszystkich ludzi prawych; przedmiotem oszczerstw i nienawiści dla rządzących naszym krajem przedstawicieli obcego systemu, wrogiej ideologii.

  Książka, którą oddajemy do rąk Czytelników, wydana jest po raz pierwszy jawnie i z moją zgodą w Polsce, przez Wydawnictwo Test. Na przestrzeni lat książka ta urosła do znaczenia podręcznika naszej historii w najtrudniejszych latach drugiej wojny światowej. Wydana była wiele razy nie tylko na Zachodzie, ale także przedrukowywana w prasie drugiego obiegu, wydawnictwach podziemnych w Kraju.

  Z dumą i radością, choć nie bez niepokoju, patrzę na wydarzenia w Polsce, dopisujące nowy rozdział do nieukończonej za życia mojego męża książki; nie zakończonego wówczas pełnym zwycięstwem marszu do Polski generała Andersa i jego Żołnierzy.

Irena R. Anders
Londyn–Warszawa, 15 sierpnia 1992 r. 

PRZEDMOWA DO PIERWSZEGO WYDANIA:

  Książka ta opisuje z bezmiaru zdarzeń drugiej wojny światowej tylko cząstkę: to, na co jako dowódca znacznej części Polskich Sił Zbrojnych patrzyłem własnymi oczyma i co przeżywałem z bliska i czynnie, tak, iż z tych działań pozostały mi nie tylko wspomnienia, lecz i archiwa.

  W tym jednak ograniczonym zakresie zadaniem moim musi być obraz prawdziwy i pełny tego, co działaliśmy i co myśleliśmy. Gdybym opisywał tylko przygotowania wojskowe i walki, nie przedstawiłbym rzeczywistości takiej, jaka była w życiu. Żołnierz polski przez cały czas wojny myślał o tym, o co się bije. Nie przesadzę mówiąc, że nie było dnia bez tych myśli. Gdybym to pominął w obrazie dowolnie okrojonym, nie byłoby prawdy. Właśnie by być prawdziwą i żywą, książka ta musi być pamiętnikiem i walk, i losów sprawy polskiej. Między tymi zaś dwiema dziedzinami istnieje wstrząsające przeciwieństwo.

  Dzieje oręża polskiego w tej wojnie to — po wrześniu 1939 w Polsce — walki polskie ramię w ramię ze sprzymierzonymi we Francji, Narwik i bitwa o Wielką Brytanię, Tobruk, dni chwały lotnika i marynarza polskiego, największy w Europie opór podziemny, potem Monte Cassino, Ancona, Bolonia, a jednocześnie Normandia, Belgia, Holandia.

  Dzieje losów sprawy polskiej w tej wojnie, to – po sojuszu polsko-brytyjskim 1939 r. i Karcie Atlantyckiej 1941 r. – Teheran, Jałta, Poczdam i oddanie Polski pod władzę Rosji.

  Jak się te przeciwieństwa ze sobą splątały w życiu — i jaki miały oddźwięk w duszy żołnierza polskiego — opowiada ta książka. Opowiada w wierze i nadziei, że te przeciwieństwa nie będą obojętne także dla umysłu Czytelnika wszędzie w świecie.

Władysław Anders

PRZEDMOWA DO DRUGIEGO WYDANIA

  Przed oddaniem do druku nowego wydania mojej książki zastanawiałem się, czy trzeba ją uzupełnić.

  Od chwili ukazania się poprzedniego wydania minęły już niemal dwa lata. Przeżyliśmy wiele doniosłych wydarzeń. Muszę jednak stwierdzić, że wszystko co się stało, potwierdziło moje ówczesne obserwacje i wnioski, a procesy na które zwróciłem uwagę, rozwijały się nadal w tym samym kierunku.

  Sowietyzacja krajów za żelazną zasłoną jest dziś niemal zupełna. Dyktatura komunistyczna rządzi tam już bez żadnych osłonek. Kraje bloku sowieckiego ujednolicono pod względem wojskowym, politycznym i gospodarczym. W Polsce symbolem tego okresu jest nazwisko Konstantego Rokossowskiego. W Niemczech i Austrii, na pograniczu dwu części Europy, polityka sowiecka stała się jeszcze wyraźniejsza. W Berlinie Rosjanie podjęli próbę wypchnięcia sojuszników przy pomocy blokady komunikacyjnej. Próba nie powiodła się, ale w każdej chwili może nastąpić jej powtórzenie. Traktat pokojowy z Austrią jest nadal daleki od urzeczywistnienia. Odbyło się w tej sprawie już ponad 250 posiedzeń przedstawicieli czterech mocarstw — bez rezultatu. Delegacja sowiecka wciąż utrąca projekty sformułowania traktatu.

  W ciągu ostatnich dwu lat ministrowie spraw zagranicznych “wielkiej czwórki” spotkali się tylko raz: w czerwcu 1949 r. Pomimo ograniczenia obrad do spraw niemieckich i austriackich, nie załatwiono nic poza chwilową likwidacją sporu w Berlinie.

  W Organizacji Narodów Zjednoczonych Rosja i jej satelici przeszli do zupełnego niemal bojkotu współpracy międzynarodowej. Na olbrzymich obszarach Azji nastąpiły wielkie przesunięcia sił na niekorzyść Zachodu. We wszystkich wolnych państwach świata komunistyczna robota wywrotowa przybrała na sile. We wrześniu 1949 dowiedzieliśmy się o utracie przez Stany Zjednoczone monopolu bomby atomowej. Cień Rosji, który po drugiej wojnie padł na świat, jest dziś jeszcze bardziej ponury i groźny niż w roku 1948.

  Książkę moją bez zmian oddaję w ręce Czytelników.

Władysław Anders

PRZEDMOWA DO TRZECIEGO WYDANIA

  Minęło dziewięć lat odkąd pisałem w 1950 r. przedmowę do poprzedniego, drugiego wydania polskiego tej książki, której dałem tytuł “Bez ostatniego rozdziału”.

  Historia dotychczas nie zapisała rozdziału ostatniego tej światowej rozprawy między totalizmem a wolnością, jaka została rozpoczęta we wrześniu 1939 r. polską kampanią przeciw hitlerowsko-sowieckiej agresji. Nie zwyciężyła jeszcze wolność. Polska nie odzyskała niepodległości. Nie doszło też do stabilizacji stosunków światowych, nadal opartych na chwiejnej koegzystencji komunistycznego systemu tyranii ze światem wolnym.

  Moskwa, osłabiona po śmierci Stalina i znajdująca się w okresie walki o władzę na Kremlu, prowadzonej za zasłonami “zbiorowego kierownictwa” i “destalinizacji”, zmuszona była do “odwilży” na wewnątrz i do taktycznego odprężenia w stosunkach międzynarodowych. Na ten okres przypadają też pewne gesty pojednawcze i jedno wyjątkowe ustępstwo rzeczywiste w postaci zawarcia traktatu pokojowego z Austrią. Rychło jednak i wbrew rozbudzonym na Zachodzie nadziejom, w miarę jak gruntowało się nowe jedynowładztwo Chruszczowa, polityka sowiecka powróciła do dawnych metod.

  Szczególną groźbę dla wolnego świata stanowi, oparta na wciąż obowiązującej w sowieckiej gospodarce stalinowskiej zasadzie prymatu przemysłu ciężkiego, rosnąca siła wojskowa Sowietów. Już od roku 1949 Stany Zjednoczone przestały mieć monopol bomby atomowej, a później i wodorowej. W oparciu o swoje działania szpiegowskie Rosja Sowiecka rozwinęła poważnie swoją produkcję broni atomowo-wodorowych, a również osiągnęła znaczne sukcesy w badaniach i technice pocisków kierowanych międzykontynentalnych. Na podstawie tych osiągnięć Sowiety rozpoczęły politykę propagandowego szantażu w skali światowej, dążąc do zastraszenia opinii publicznej w krajach wolnego świata, pomimo istnienia wciąż stanowczej przewagi Stanów Zjednoczonych również i w tej dziedzinie.

  Wyścigowi zbrojeń między obu światami towarzyszy nadal chwiejność równowagi międzynarodowej. W ubiegłych latach byliśmy świadkami kilku “małych” wojen regionalnych, a również przeżyliśmy kilka momentów zagrożenia wybuchem wojny ogólnej, “wielkiej”. Podczas wojny koreańskiej w latach 1950–1952 i podczas indochińskiej — w 1954 r., a również parokrotnie z okazji zatargów o wyspy przybrzeżne w cieśninie Formozy i ostatnio w związku z konfliktami na Bliskim Wschodzie, świat — według oświadczeń kierowniczych mężów stanu — stawał na krawędzi wielkiej wojny.

  W obecnym, 1959 roku, znajdujemy się znowu pod znakiem niebezpiecznej sytuacji wojennej z powodu konfliktu o Berlin, sztucznie i jawnie wywołanego przez Sowiety. Należy dodać, że sytuacja na Bliskim i Dalekim Wschodzie zawiera wciąż te same ogniska zapalne, rozszerzone znacznie w wyniku agresji i masowych represji komunistycznych w Tybecie.

  Ubiegłe lata nie przyniosły też zasadniczej odmiany dla Polski. Wprawdzie przejściowe osłabienie sowieckiego aparatu państwowego po śmierci Stalina sprowadziło również rozprzężenie i dezorientację wśród władz reżimowych w Polsce, a to ośmieliło naród do zrywów ku wolności. W czerwcu 1956 roku na ulicach Poznania, a w październiku w Warszawie i w wielu innych miastach, ludność polska z robotnikami i młodzieżą na czele ujawniła swoje prawdziwe dążenia, wyrażone w hasłach: wolności, chleba, precz z komunizmem i Rosjanami. W sierpniu tegoż roku odbyła się — niewidziana nigdy przedtem ani potem w żadnym kraju pod władzą komunistyczną — olbrzymia manifestacja religijna. Półtora miliona pielgrzymów przybyło na Jasną Górę. aby wbrew utrudnieniom i zakazom władz komunistycznych dać wyraz przywiązania narodu polskiego do wiary swych ojców.

  Następnie jednak, w oparciu o przemoc okupacyjnych wojsk sowieckich, które niemal jednocześnie rozpoczęły brutalne i krwawe stłumienie powstania na Węgrzech, komunistyczny reżim warszawski zdołał utrzymać się przy władzy. Obecność tych wojsk wewnątrz Kraju i zagrożenie na wszystkich niemal granicach zdecydowały o tym, że komuniści w Polsce pozostali u rządów kosztem częściowych tylko ustępstw i oszukańczych zapowiedzi i obietnic.

  Pomimo wszystko, pod naciskiem idącej wtedy przez cały kraj fali dążenia ku wolności, musiano zwolnić Prymasa Polski, kard. Stefana Wyszyńskiego i przywrócić chociaż pewną swobodę działania Kościoła. Musiano tolerować rozpadnięcie się ogromnej większości “spółdzielni rolniczych”, czyli przymusowych kołchozów. Musiano, przejściowo, rozluźnić cenzurę prasy, książek, teatru i nauki. Musiano pogodzić się z tym, że ludziom rozwiązały się języki. Zezwolono na szersze kontakty społeczeństwa polskiego z Zachodem, zwłaszcza z emigracją. Reżim komunistyczny zrozumiał jednocześnie znaczenie tej emigracji i z wielkim nakładem środków przystąpił do prób dywersji wśród Polaków w krajach wolnego świata. Próby te, choć pozbawione istotnych rezultatów, powinny budzić naszą czujność i skłaniać do ożywienia na wszystkich polach akcji niepodległościowej.

  Po koncesjach pierwszych miesięcy, w miarę stabilizowania się nowej dyktatury Chruszczowa na Kremlu, zaczęły się usztywniać ramy władzy sowiecko-komunistycznej w Polsce. Umocniono monopol rządów i polityki w rękach dobranego grona kierowników w partii komunistycznej, mających zaufanie swych mocodawców sowieckich. Odtąd stopniowo zacieśnia się z powrotem obręcz kontroli nad prasą, książkami i wszelkimi dziedzinami twórczości społeczeństwa. Wskrzeszono kampanię przeciwko religii i przypomniano, że kolektywizacja rolnictwa pozostaje nadal celem władz komunistycznych. Ponad wszystko manifestuje się coraz głośniej i bardziej służalczo podległość “Polski Ludowej” wobec Sowietów. Wszelkie nadzieje na “polską drogę do socjalizmu” i niezależność od Moskwy ostatecznie rozwiano.

  W tej sytuacji podstawowe cele i zadania emigracji politycznej pozostają bez zmiany. Musi ona reprezentować politykę polską, która w Kraju jest monopolem komunistów wykonujących zlecenia moskiewskie. Musi ona świadczyć o tysiącletniej przynależności Polski do świata chrześcijaństwa i wolności, urzeczywistniać wolę dążącego do niepodległości narodu.

  Te zadania, których Kraj sam spełniać nie może, w miarę naszych sił i możności wypełniamy i wypełniać dalej będziemy. Tym celom służy także ta moja książka, której trzecie wydanie — bez żadnych zmian w jej tekście — oddaję w ręce polskiego Czytelnika.

Władysław Anders
Londyn, w maju 1959 r.

Rozmowa Z. S. Siemaszko z generałem Andersem: