Zapowiedzi wydawnicze wydawnictwa test
Nasze książki, które ukażą się wkrótce:
“Jan Kazimierz pirożyński 1903-1978”
Jan Kazimierz Pirożyński (1903-1973)
SPIS TREŚCI
Od wydawcy
Część pierwsza
Rozdział I. Wrzesień 1939 – listopad 1939
Rozdział II. Grudzień 1939 – Marzec 1940
Rozdział III. Kwiecień 1940 – Wrzesień 1940
Rozdział IV. Wrzesień 1940 – styczeń 1941
Rozdział V. Styczeń 1941 – Sierpień 1941
Rozdział VI. Wrzesień 1941 – kwiecień 1942
Rozdział VII. Maj 1942 – listopad 1942
Rozdział VIII. Listopad 1942 – styczeń 1944
Rozdział IX. Styczeń 1944 – kwiecień 1944
Część druga
Notatnik londyński z lat 1945-1973
Część trzecia
Rozdział X. Polskie osadnictwo rolnicze w Wielkiej Brytanii
Szkolenie rolnicze
Początki polskich farm
Rozdział XI. Gospodarstwa rolne
Devon
Południowo-zachodnia Walia
Inne hrabstwa angielskie
Szkocja
Rozdział XII. Robotnicy rolni
Rozdział XIII. Producenci pieczarek
Wstęp:
Jan Kazimierz Pirożyński urodził się 12 kwietnia 1903 we Lwowie. Ukończył studia na Wydziałe Rolniczo-Lasowego Szkoły Politechnicznej we Lwowie (późniejsza Akademia Rolnicza w Dublanach k/Lwowa) z tytułem inżyniera agronoma (rolnika).
Będąc uczniem gimnazjum w 1919 brał udział w wojnie polsko-ukraińskiej. W 1920 uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej w szeregach 2 kompanii karabinów maszynowych 240 pułku piechoty Armii Ochotniczej. W okopach zaraził się polio, co spowodowało kalectwo na całe życie.
Przed 1939 pracował w Okręgowym Urzędzie Ziemskim we Lwowie, w okręgowym Towarzystwie Rolniczym w Przemyślu, później jako inżynier rolnictwa w wydziałach powiatowych w Rawie Ruskiej oraz w Żydaczowie, gdzie do 1939 był agronomem powiatowym. Po wybuchu II wojny światowej, w grudniu 1939, został aresztowany przez sowietów. Był więziony w Żydaczowie i Stryju, następnie przetransportowany w głąb ZSRR i skazany na karę 8 lat pracy przymusowej. Został osadzony w więzieniu w Starobielsku, po czym wywieziony do łagrów w lasach archangielskich. Po podpisaniu paktu Sikorski-Majski, w wyniku amnestii odzyskał wolność w 1941. Następnie jako delegat ambasady RP na uchodźstwie został przydzielony do Aktubińska i działał w zakresie opieki. Później został ponownie aresztowany, po czym karnie wydalony z ZSRR w listopadzie 1942 r. Następnie wstąpił do Armii Polskiej na Wschodzie, w styczniu 1943 w Teheranie, z którą przeszedł Bliski Wschód, po czym wstąpił do lotnictwa i 23 czerwca 1944 trafił do Wielkiej Brytanii. Do końca wojny służył w Polskich Siłach Powietrznych.
Pod koniec roku 1945 przydzielony do Centrum Wyszkolenia Piechoty w Crieff. Został wykładowcą w szkole rolniczej w Auchterarder, gdzie wydał trzy skrypty: Zasady hodowli zwierząt, Zasady żywienia zwierząt domowych, Chów bydła). Potem wykładał na kursach dla żołnierzy, będąc kierownikiem w Findo Gask i Foxley. W pierwszych miesiącach roku 1949 przystąpił do Polskiej Spółki Ogrodniczej „Agricraft” Trading Society Ltd. w Kent, pełniąc funkcje sekretarza oraz kierownika farmy. W 1950 został wykładowcą w Polskiej Szkole Rolniczej w Glasgow, której był dyrektorem do jej rozwiązania w 1952.
Wymienione funkcje nie wyczerpywały społeczno-zawodowej aktywności Jana K. Pirożyńskiego. Pracował do emerytury w laboratorium na Wydziale Chemii w Borough Polytechnic. Współpracował też z „Zeszytami Lwowskimi”, w których (nr 5/1974) ogłosił pracę Akademia Rolnicza w Dublanach, publikował artykuły w „Biuletynie Lwowskim.”
Był żonaty z Wandą, z którą miał córkę Teresę i syna Krzysztofa (doktor paleomikologii).
Inż. Jan Pirożyński zmarł w Londynie, w dniu 5 października 1978 roku.
* * *
Książka o Janie K. Pirożyńskim składa się z trzech części. Pierwsza to przygotowany przez autora notatnik z czasów wojny. Jest to jeszcze jedna z niepozbawionych walorów literackich publikacji, opowiadających o gehennie zesłanych w głąb Rosji Polaków. Odyseja Pirożyńskiego wiedzie przez sowieckie więzienia, potem częściowo śladem II Korpusu gen. W. Andersa, by w Port Saidzie wsiąść na dwudziestotysięcznik „Franconia” i dotrzeć portu w Liverpoolu. W tym miejscu kończy się jego odyseja i zaczyna trzecia odsłona, czyli pobyt w Wielkiej Brytanii. „Schodząc – pisze autor wspomnień – na ziemię angielską dnia 23 kwietnia 1944 nie zdawałem sobie sprawy, że zostanę tu na stałe i kraj ten stanie się moją drugą ojczyzną.” Autor wybrał naturalną w jego okolicznościach formę dziennika, co przydaje opowieści charakteru dokumentu, trzymającego się porządku dni i tygodni, z podziałem na miesiące i datowaniem kolejnych etapów. W tle mamy wielką politykę oraz dzieje najbliższej, znajdującej się na zsyłce w ZSRS, rodziny – żony Wandy i dwójki dzieci: starszego Krzysia i młodszej od niego o trzy lata Tereski.
We wspomnieniach uderza obfitość nazw miejscowości a przede wszystkim ilość odnotowywanych nazwisk, czasem zaś tylko imion spotykanych w tych przymusowych peregrynacjach ludzi. Intencja autora zdaje się być oczywista: dokumentowanie, dawanie świadectwa, ale być może także znaku życia – by ci, którzy ten pisany w ZSSR rękopis znajdą, dowiedzieli się o losach swoich krewnych, zagubionych i rozrzuconych po azjatyckim bezludziu.
Podobne losy w sowieckiej Rosji znajdą się po latach w książce Długi most, autorstwa Urszuli Muskus, której tekst Jan Pirożyński zdążył zredagować i przygotować do druku.*
[* Przypis: Długi most. Moje przeżycia w Związku Sowieckim 1939-1956, Wydawnictwo Koła Lwowian, Londyn 1975. Ta pozycja nie ukazała się jeszcze w Polsce; przekład na j. angielski: The Long Bridge: Out of the Gulags, Sandstone Press Ltd, 2010, s. 352].
Druga część naszej książki to notatnik autora prowadzony od momentu zejścia na ląd w Liverpoolu aż do ostatnich miesięcy jego życia. Zawiera informacje o działalności J.K. Pirożyńskiego, zarówno jako jako wykładowcy szkoły w Auchterarder, członka władz Związku Rolników Polskich a również autora tekstów pisanych do fachowych czasopism. Splatające się z nimi wiadomości dotyczące życia rodzinnego zostały ograniczone do minimum, ich opuszczenia zaznaczamy kwadratowym nawiasem: […]
Część trzecia naszej publikacji to przedruk rozdziału z pracy zbiorowej „Plon. Pamiątkowa książka rolników polskich w Wielkiej Brytanii 1945-1970”, tomu niedostępnego w Polsce. Dokumentuje on losy członków Związku Rolników Polskich, którzy w wielu przypadkach przeszli przez współorganizowany przez J.K. Pirożyńskiego system szkoleń żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych, gdy zdecydowali się oni na przekuwania mieczy na lemiesze. Taką reorientację ułatwiały im kursy, prowadzone przez J. Pirożyńskiego w oparciu o jego skrypty. Ci więc farmerzy to jego uczniowie, jednocześnie członkowie ZRP, współorganizowanego i kierowanego m.in. przez Pirożyńskiego. Ich losy w naturalny sposób dopełniają curriculum vitae bohatera tej książki.
Całość uzupełnia materiał ilustracyjny z obszernego archiwum rodziny.
Dzieje Polaków, którzy po II wojnie zostali w Wielkiej Brytanii, są dziś dość dobrze opracowane, szczególnie gdy chodzi o dzieje Rządu na Obczyźnie, koleje żołnierzy oraz polskiej literatury i – szerzej – kultury. Tą tematyką zajmuje się Instytut Polski i Muzeum im. gen. W. Sikorskiego i kilka innych organizacji, dokumentujących rozległe obszary działalności. Po roku 1989 zaczęły się też ukazywać opracowania mówiące o pomniejszych, ale wcale ważnych dziejach mniejszych organizacji. Opowieść domknął niedawno (2018) Paweł Chojnacki, który w latach 2005-2009 prowadził w Wielkiej Brytanii studia nad tamtejszą społecznością polską, publikując książkę „Kresy polskiego Londynu.”*
Jednakże niewiele wciąż wiemy, przynajmniej w Polsce, o działających w Wielkiej Brytanii organizacjach – takich jak najstarsze z nich Stowarzyszenie Techników Polskich, z którego wyłonił się interesujący nas tutaj Związek Rolników Polskich. Jego celem było szkolenie tych, którzy po rozwiązaniu polskich jednostek wojska postanowili znaleźć zajęcie w rolnictwie, także organizowanie praktyk rolnych, współpraca oraz niesienie wszelkiego rodzaju pomocy adeptom nowego zawodu. Należało tu także organizowanie rolniczych bibliotek ruchomych oraz organizacja kursów nauczania języka angielskiego.
Historia Związku Rolników Polskich jako organizacji została dobrze opisana w „Pamiątkowej Książce…”; autorem tego rozdziału jest urodzony w Żytomierzu generał brygady Marian Korewo – uczestnik wojny polsko-bolszewickiej i kampanii wrześniowej, w latach 1943-1944 komendant działającej w Wielkiej Brytanii Wyższej Szkoły Wojennej, kawaler Orderu Virtuti Militari i wielu innych wysokich odznaczeń. Rozdział drugi to omówienie osadnictwa rolniczego, zredagowane przez J.K. Pirożyńskiego. Po nim omówiono społeczną działalność polskiego rolnika w Wielkiej Brytanii (opr. Stanisław Parol).
Przedstawiony w tej publikacji dorobek rolników wygląda imponująco. Pozostaje mieć nadzieję, że obszerny tom „Plon. Pamiątkowa książka rolników polskich w Wielkiej Brytanii 1945-1970”, liczący in extenso pięćset stron, znajdzie kiedyś wydawcę, który przybliży wysiłek polskiego rolnika krajowemu czytelnikowi.
Zarząd ZRP ukonstytuował się 8 listopada 1945 r. w Edynburgu, wyłaniając się ze Stowarzyszenia Techników Polskich. W styczniu powstały jego trzy koła terenowe: w Glasgow, Edynburgu oraz w Auchterarder. W 1946 r. ZRP został przyjęty do Komitetu Społecznego Organizacji Zawodowych. Inż. J. Pirożyński działał w Związku od jego początku. Jak informował wydany 26 stycznia następnego roku okólnik, został on prezesem trzeciego z kół.
Po przeniesieniu II Korpusu WP z Włoch do Anglii zaistniała konieczność przeniesienia siedziby Zarządu do Londynu – i tam w 1947 roku odbyło 22 lutego pierwsze zebranie Zarządu ZRP, w którym także brał udział J. Pirożyński. Był w nim aktywny przez wszystkie lata, do niemal ostatnich dni życia, wchodził w skład władz i agend Związku. Wykładał na kursach dla żołnierzy, będąc kierownikiem w Findo Gask i Foxley. Pod koniec 1949 przystąpił do Polskiej Spółki Ogrodniczej „Agricraft” Trading Society Ltd. W 1950 został wykładowcą w Polskiej Szkole Rolniczej w Glasgow, której był dyrektorem do jej rozwiązania w 1952.
W roku 1951-1954 zasiadał w Radzie Związku; w 1955 przewodniczył zebraniu Koła Londyn. Był członkiem Komisji Rewizyjnej (1956), powołanej przez IX Walny Zjazd ZRP; w roku 1958 został skarbnikiem Koła Londyn, wybranym na to stanowisko ponownie w roku 1959, w 1958 wszedł powtórnie w skład Komisji Rewizyjnej nowych władz Związku. W kwietniu 1960-1967 został wiceprezesem Koła Londyn, zachowując przez pewien czas (do r. 1964) stanowisko szefa Komisji Rewizyjnej. Na Nadzwyczajnym Zebraniu Władz ZRP inż. J. Pirożyński wszedł w skład Komitetu redakcyjnego wydawnictw Związku, jako osoba odpowiedzialna za przygotowanie „Poradnika Rolniczego”. W 1965 został w czasie IV Walnego Zjazdu Rolników Polskich wybrany wiceprezesem Zarządu Głównego ( pozostał na tym stanowisku do 1970 r., potem pracował jako członek Zarządu Głównego oraz Koła Londyn); w 1966 uczestniczył w zjeździe Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii, zorganizowanym w związku z obchodami Tysiąclecia Polski Chrześcijańskiej; J. Pirożyński został delegowany do Rady Zjednoczenia. W 1967 pracował w komisji opracowującej nowy Statut ZRP; w tym samym czasie redagował „Przewodnik Farmerski”. Z kolei w jubileuszowym numerze 273. „Wiadomości SPR” z roku 1970 ogłosił obszerny, przekrojowy tekst „Geneza i historia polskiego osadnictwa rolniczego w Wielkiej Brytanii”. Gdy zapadła decyzja o opracowaniu księgi pamiątkowej w związku z 25-leciem SPR, J. Pirożyński został przewodniczącym komitetu redakcyjnego. Dnia 3 czerwca 1973 został wybrany prezesem ZRP, później także sekretarzem Związku.
Należy podkreślić, że praca społeczników, wykonywana w ramach ZRP, wzbudzała podziw najwyższych czynników Londynu – nie tylko polskich. Zjazdy i spotkania członków zaszczycali swą obecności prezydenci Rzeczypospolitej Polskiej, przedstawiciele Rządu, także inne osobistości, jak chociażby gen. W. Anders, K. Sabbat, gen. T. Bór-Komorowski. Dowody uznania w oczach angielskiego Ministerstwa Rolnictwa znajdzie czytelnik w drugim rozdziale tej książki.
* * *
Na koniec wstępu dwie uwagi. Polacy, którzy znaleźli się w Wielkiej Brytanii, przybyli tam na skutek zawieruchy wojennej. Wyruszając z kraju czy będąc z niego wywożonymi przez sowieckiego i niemieckiego najeźdźcę, nie zamierzali z Polski emigrować, lecz znalazłszy się poza granicami nie mieli możliwości wrócić albo – jeśli kto woli – nie chcieli podejmować ryzyka, które się wiązało z powrotem. Polacy pozostający na Zachodzie należeli do wszystkich grup społecznych (z przewagą tzw. inteligencji), stanowiąc tym samym swego rodzaju reprezentację całej Polski. Dlatego można powiedzieć, że podjęty przez nich wysiłek organizacyjny stanowił próbę odtworzenia prawdziwej, niezniewolonej Polski poza geograficznym granicami kraju. Kraju z polskimi władzami, organizacjami i z zawsze towarzyszącym nam w różnych biedach polskojęzycznym duchowieństwem. Była to próba w dużym stopniu i chyba pierwszy raz w naszych dziejach udana, o czym świadczy chociażby wyimkowa historia Związku Rolników Polskich oraz losy tak zwanych polskich farmerów i ich „farmerowania”. Oczywiście, choć udana, nie mogła trwać w nieskończoność; ostatni obywatele tej Polski w Anglii, przeniesionej z międzywojnia do współczesności, powoli odchodzą do innego świata.
Inna rzecz, że ów rekonstruowany Kraj, funkcjonujący w obcym ciele, musiał podlegać procesom asymilacyjno-adaptacyjnym, a z drugiej strony także degeneracyjnym. Rząd na obczyźnie, pozbawiony ziemi, armii i ministerstw mających rzeczywistą władzę, musiał stać się karykaturą rządu i łatwym kąskiem dla kpiarzy i krajowo-partyjnych opluwaczy. Tym bardziej należy docenić wysiłek tych, którzy postanowili trwać na na swoich naturalnych a potem świadomie wybranych pozycjach – i to wbrew szyderstwom docierającym do nich z PRL oraz propozycjom przejścia na opozycyjne wobec takiej polskości pozycje.
Osoby sceptycznie nastawione do niezłomnej postawy Polaków zdawali się nie doceniać tkwiącego w londyńskich wyborach heroizmu, związanego z trwaniem na z góry straconych pozycjach, na których niejeden – mówiąc słowami J. Słowackiego – nie tylko trwał „w zamiarach szalonych”, ale się w swej postawie „zaprzepaścił i zaczeluścił”. Żołnierz bez ojczyzny, rzucony na obcy brzeg, zakasywał rękawy i w niewyobrażalnie trudnych warunkach czynił sobie poddanym nieprzyjazny kawałek ugoru. W ten sposób odzyskiwał to, co mu spuszczona z łańcucha historia zabrała – ojczyznę lub choćby jej substytut. Czynił to z niewiarygodnym zaparciem i z budzącym szacunek wśród obcych sukcesem.
Bernard Nowak
“w kolorach myśli czas oddycha”
Danuta Capliez-Delcroix Bylińska
Tytuł: „W kolorach myśli czas oddycha”
Autor: Danuta Capliez-Delcroix Bylińska
ISBN: 978-83-7038-022-0
Wydawnictwo Test, Lublin 2023
XVI Tom poezji aurorki
Oprawa: twarda, szyta, format A5
Projekt graficzny i typograficzny:
Piotr B. Nowak
Projekt okładki: Ilona Jaszak
Zdjęcie wykorzystane na okładce:
Ewa Krym,
Fotografia Autorki:
Hanna Krzyżanowska
Edycja nakładem Autorki
Wydanie pierwsze
“kacapka” – alicja owczarczuk
Kacapka wyzwolona (zamiast wstępu):
Na wszelkich „ruskich” mówi się na Podlasiu właśnie – kacapy. Mówi się tak też na tych, którzy mieszkają blisko granicy z Białorusią, a także na prawosławnych. Im dalej od Podlasia, im dalej na zachód, to kacapia się rozszerza i w potocznym odbiorze staje się całym Podlasiem.
Kacapka urodziła się w czasach PRL-u na Podlasiu, w biednej, chłopskiej rodzinie katolickiej. Wraz z rodzicami i młodszym rodzeństwem mieszkała w drewnianym domu, jakich było pełno w okolicy. Czym bliżej granicy z Białorusią, tym budynki były lichsze, gospodarstwa mniejsze, bardziej zaniedbane i prymitywniejsze. Marzyła o samodzielności i karierze, chociaż dokładnie nie wiedziała, na czym miałoby to polegać. Praca od rana do nocy towarzyszyła każdemu dziecku mieszkającemu na wsi, zaś jedynym usprawiedliwieniem absencji była choroba taka jak ospa wietrzna lub złamanie ręki. Albo nabożeństwo. Wielkim świętem były wyjazdy szkolne do PGR-ów. Dowiedziała się tam, że przykładanie się do pracy to naiwność, cwaniactwo zaś świadczyło o przedsiębiorczości. Kacapka poznała tam smak grochówki, w jej domu jedynie w niedzielę gotowano kapustę na kości. Dobre jedzenie świadczyło o marnotrawstwie i burżujstwie, jadło się nie dla przyjemności, a po to, aby mieć siły do pracy.
Kacapka chciała zostać podróżnikiem i naukowcem, ćwiczyła mądre miny, aby wyglądać na inteligentniejszą. Pochłaniała kolejne książki zabierające ją w inny świat. W realizacji marzeń przeszkodziło jej zamążpójście. Wyszła za mąż za Tadka, który zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia, poza tym właśnie wrócił z wojska i był najwyższy czas, aby się ożenił. Niebawem przyszły na świat dzieci i kacapka zapomniała o czytaniu.
Pierwszą rzeczą, której kacap się boi, to tego, co powiedzą o nim inni. Ukrywa przed sąsiadami nowy samochód, wyjazd na wakacje. A jednocześnie obserwuje uważnie innych. Kacap rolnik nie wyjdzie do żniw zbyt późno ani za wcześnie. Przygląda się zbożu, chodzi w koło i obserwuje, czeka, kiedy wyjdzie sąsiad. Najgorsze było wytykanie typu: „zobacz, jak Antek zwiózł siano wcześnie, a ty?!” – „świnie kwiczą, sąsiedzi usłyszą!” Mama biegała do „świętej” nocy po podwórzu, podkreślając każdego dnia, jaka jest zapracowana. Zapracowanie i zaganianie się to największa, najświętsza zaleta kacapa!
Kacapka, jak wszystkie kacapy, była podejrzliwa. Podejrzewała, że wszyscy są przeciwko niej, że tylko czekają aż się odsłoni, potknie i wtedy ją wyśmieją, wydrwią i upokorzą. Pragnęła akceptacji i zrozumienia, a jednocześnie uciekała od tego. Coś pchało ją do ludzi – i odstręczało od nich. Podejrzewała, że jest jakieś inne życie, którego w żaden sposób nie potrafiła sobie wyobrazić. Coraz częściej w modlitwach prosiła o mądrość, która miała jej dopomóc w naprawieniu popełnionych błędów. Postanowiła się kształcić, najpierw w szkole policealnej, później zapisała się na studia. Przymierzała się do tego kroku dość długo – bo co powiedzą inni? Jednocześnie pracowała i studiowała. Pojawiły się książki i profesor Alfred Marny, przyjaciel, który pokazał jej inny świat, pokierował kacapką tak, aby w końcu zrzuciła z siebie to kacapskie odium i stała się zupełnie innym człowiekiem. Można powiedzieć, że profesor ją wyzwolił. Mogła wreszcie spojrzeć na dotychczasowe życie z nowej perspektywy. Pomału przestawała być kacapką, uwierzyła w siebie i swoje możliwości, a spostrzeżenia zaczęła skrzętnie notować. Już nie bała się, co ludzie powiedzą na jej liczne wyjazdy krajoznawcze, na sposób ubierania się, wysławiania. Stała się ciekawą świata, dojrzałą kobietą i obserwatorem życia.
ISBN 978-83-7030-014-X
Oprawa twarda, pełnokolorowa, z wyklejkami
fragmenty książki “wiersze dla ludu polskiego”:
Nie wiem, jak powstawały te wiersze, nie wiem kto mi je dyktował, jestem tylko kronikarzem naszego czasu, strasznego i przegranego czasu. Czy coś po nas zostanie, kamień na kamieniu? Od czasów studenckich w latach osiemdziesiątych czytałem katastrofistów, Władysław Sebyła (1902-1940), zamordowany przez NKWD, pisał w 1930 roku: „Obywatele! / Szczurów na świecie za wiele. / W biały dzień wyłażą ze śmietników/ I ośmielają się swój pisk / Podnosić do godności człowieczego krzyku. / Zamknąć im pysk!”.
Te „szczury” opanowały naszą cywilizację jeszcze w XX wieku, mordowanie stało się znakiem postępu, a może wcześniej niszczyły fundamenty Europy, „kwiaty zła” kwitły od wieków w ludzkich sercach.
Dzisiaj poeci wybrali spekulacje, gry językowe, zabawę w ponowoczesne odkrycia postępu w sztuce. Tylko prawda, bez ozdób, bez metafor, forma umarła. Poezja nie jest i nigdy nie była okładem na serce. Musi boleć i oczyszczać świat z kłamstwa. Widzieć prawdę jasno. Iść do kresu nocy, jak miliony, którzy odeszli do wieczności.
Stanisław Duski, Prawda nas wyzwoli
(ze wstępu)
KWIATY NA MÓJ GRÓB
Sam dla siebie jestem tajemnicą,
Wyklęte słowo przez ponowoczesnych
Filozofów, którzy zjedli mózg boga.
Co ja robię w tym Piekle?
Codzienne, liryczne spadanie głową
W dół. Po co ten cały cyrk?
Chrzty, komunie, śluby, rozwody,
Pogrzeby, a później to wszystko
Do piachu?
Różne mity krążą jak niebieskie
Ptaki. Ołtarze budowane dla
Pięknych utopii. Marmurowe
Grobowce, pomniki, bazyliki
Pełne złotych cielców. Era lodowcowa
Ludzkich serc. Chrystus od początku
Bezdomny, stuka do drzwi, nikt go
Nie przyjmie, bo śmierdzi potem
I uryną, Golgota w Mariupolu i Buczy.
Jak żyć, pytają niewinni ludzie
Poety, który płonie na stosie. Od początku
Tego Piekła bez zmian, monotonia, nuda
Wyżera nerki, więc szukamy pociechy
W tej przeraźliwej modelce, Rozpaczy – – –
11. 05. 2022